Komenda: To był dobry sezon

Marcin Komenda, rozgrywający GKS-u Katowice podsumował sezon, który jego drużyna zakończyła na ósmym miejscu.

Niestety porażką z Resovią skończyliście sezon, który mimo to był udany?
– Sezon jak najbardziej udany. Swoje założenia spełniliśmy, mieliśmy być w ósemce i tak się stało. Szkoda tylko, że dwa ostatnie mecze nam nie wyszły, bo nie ma co ukrywać, nie zagraliśmy dobrze. Z drugiej strony, trzeba oddać Resovii, że zagrała bardzo dobrze, szczególnie w polu zagrywki. Chcieliśmy zakończyć ten sezon inaczej, ale należy docenić jak prezentowaliśmy się na przestrzeni całego sezonu. Myślę, że daliśmy wiele satysfakcji naszym kibicom, którzy cały sezon nas wspierali, za co im dziękujemy. Chwile po ostatnim meczu, wzruszenie, to pokazuje, że my też jako drużyna się zżyliśmy. To był dobry sezon.

Zgodzisz się, że decydująca w dwumeczu z Rzeszowem była zagrywka? Kto zagrywał, ten wygrywał.
– Pierwszy set ostatniego meczu najlepiej pokazał, że była to bardzo męska siatkówka, oparta w głównej mierze na zagrywce.

A może brak koncentracji, że tyle tych zagrywek wpadało?
– Zagrywki Resovii naprawdę były mocne, leciały po 115-120 km/h. Takie zagrywki niełatwo się przyjmuje. To moim zdaniem zaważyło. Jednak teraz nie ma co oceniać jednego meczu, oceńmy cały sezon. To był naprawdę dobry sezon w naszym wykonaniu i możemy być z siebie dumni.

Wiemy nieoficjalnie, że jak większość drużyny opuszczasz Katowice. Jakie wywozisz wspomnienia?
– Wywożę z Katowic bardzo pozytywne wspomnienia. Tak naprawdę, jeżeli mam być szczery, to z każdego klubu, miasta w jakim grałem mimo, że nie było ich za wiele, mam dobre wspomnienia. Wszędzie traktowano mnie dobrze, a ja starałem dać z siebie wszystko. Myślę, że taka pozytywna relacja, dobre bodźce dają dobre efekty. W Katowicach spędziłem dobre dwa lata, które dały mi wiele pod względem psychicznym, mentalnym. Poczułem się pewniejszy, trener mi zaufał, chłopaki chyba też. Także jestem zadowolony.

Gra w GKSie, pod trenerem Gruszką, dała Tobie również przepustkę do kadry.
– Dokładnie. Trener obdarzył mnie zaufaniem i za to jestem mu wdzięczny. Cieszę się z tego, że czasami dostałem reprymendę, gdy robiłem błędy. To zostawało gdzieś w głowie i skutkowało tym, że później ich nie popełniałem. Na pewno dało mi to dużo.

Był już kontakt trenera Heynena przed oficjalnym powołaniem do kadry?
– Tak, pierwszy telefon był. Jednak dopóki nie będzie oficjalnie nic podane, to nie chcę o tym mówić, ponieważ sam dokładnie jeszcze nie wiem jaki jest plan i jak to wszystko będzie wyglądało.
Rozmawiała: Ludmiła Kamer