Kurek: Nie myśli się o zwątpieniu

Przyjmujący reprezentacji Polski, Bartosz Kurek po krótkim odpoczynku wrócił do drużyny i… porozmawiał z nami

Mecz ciężki, długi, ale nareszcie Włosi pokonani.

– Męczyliśmy się do samego końca, Włosi pokazali się bardzo dobrze. Przede wszystkim cieszymy się ze zwycięstwa. Jeżeli będziemy je kolekcjonować, to uda nam się awansować do turnieju finałowego we Florencji. Do tego dążymy.

Włosi kilkakrotnie „odjechali” z wynikiem. Co było tego powodem?

– Zdobywali punkty seriami i grali lepiej od nas, to wystarczy. Szczegółową analizę przeprowadzimy na pewno wewnątrz zespołu. Myślę, że to nie jest nic, co zaciekawiłoby polskich kibiców.

Potrafiliście odrobić nawet ośmiopunktową stratę i wygrać seta. Nie było chwili zwątpienia?

– Nie myśli się o zwątpieniu, czy o tym co będzie. Staramy się wtedy złapać przeciwnika na momencie dekoncentracji, czy słabszej gry. Nam się to udało i ta wygrana na pewno nas podbuduje i da nam siłę, jeżeli takie sytuacje powtórzyłyby się w przyszłości.

Piątek-trzynastego od teraz będzie szczęśliwy dla polskiej siatkówki?

– Bardzo się cieszę, że udało nam się wygrać z Włochami. Nie skojarzyłem nawet, że to piątek, trzynastego (śmiech).

Który z kolegów według Ciebie zasłużył na wyróżnienie?

– Dla mnie najlepszym zawodnikiem tego spotkania był Andrzej Wrona.

Miałeś trochę wolnego. Czy wystarczyło to by zregenerować siły i poczuć głód gry?

– Czasu na regenerację wystarczyło, na wyleczenie dolegliwości, która mi doskwierała od lutego też wystarczyło. Przez to, że nie czuję żadnego bólu, czuję się zdecydowanie lepiej niż podczas kwalifikacji do mistrzostw Europy. Natomiast fizycznie, jeżeli chodzi o przygotowanie do meczu, to czuję, że jestem trochę za chłopakami. Cieszę się, że mogłem wejść na boisko i dać z siebie tyle ile jestem w stanie na ten moment.

Fakt, że indywidualnie jesteście na różnym etapie przygotowań jest utrudnieniem na tą chwilę?

– Nie wiem czy jeżeli nie było by wiadomo, że na przykład Mariusz Wlazły miał przerwę, to ktoś z boku był by to w stanie stwierdzić po tym meczu. Mariusz „latał” tak jak nas do tego przyzwyczaił. Jesteśmy w takim momencie, że musimy walczyć i wygrywać, jeżeli chcemy grać w turnieju finałowym Ligi Światowej. Staramy się dobrze przygotowywać do kolejnych meczów i robić swoje.

Za tydzień Kraków i pierwszy mecz na nowym obiekcie.

– Tak. Myślę, że będzie bardzo ciekawie. Siatkówki nie było w Krakowie, a myślę, że to miasto na to zasługuje, to piękna aglomeracja. Zobaczymy jak prezentuje się ten rozsławiony, nowy obiekt. Mam nadzieję, że rozpoczniemy na nim fajną historię, którą będziemy później kontynuować.

Rozmawiała: Ludmiła Kamer