Nowakowski: Nie wiem, co po takim meczu powiedzieć…

Co było kluczem do zwycięstwa Bełchatowa? Czyja zmiana poprawiła grę ONICO? Czego spodziewać się po meczu z ZAKSĄ? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań poznacie czytając wypowiedzi Antoine’a Brizarda i Jana Nowakowskiego po spotkaniu z PGE Skrą Bełchatów.

Antoine Brizard:

– Trudno ocenić to spotkanie, mam mieszane odczucia. Zaczęliśmy bardzo źle. Myślę, że byliśmy nieco zestresowani, ale nie wiem, dlaczego odczuwaliśmy taką presję. Szkoda, bo w takim stanie nie możesz pokazać tego, co najlepsze. Po drugim secie powiedzieliśmy sobie, że nie mamy już nic do stracenia. Zaczęliśmy się cieszyć grą, a nawet udawać, że czujemy się dobrze, to czasami pomaga.

– Od tego momentu zaczęła się prawdziwa walka i znakomity mecz, z którego na pewno wyciągniemy wnioski na przyszłość. Sam tie-break był bardzo zacięty, o naszej porażce zadecydowała jedna piłka. Graliśmy naprawdę dobrze, ktoś jednak musiał dzisiaj wygrać i byli to goście.

– PGE Skra niczym nas nie zaskoczyła. Wiedzieliśmy, że rywale mają potencjał, by grać na najwyższym poziomie. Oczywiście mieli w tym sezonie sporo złych momentów, ale taki zespół może się w każdej chwili przebudzić. Myślę, że w ich grze dużo zmienił powrót Milada Ebadipoura. To jeden z ich najlepszych zawodników, stabilizuje im przyjęcie i grę w obronie. Dzisiaj widzieliśmy prawdziwy obraz tej drużyny, a z Wlazłym i Szalpukiem mogą być jeszcze groźniejsi.

– U nas dobrą zmianę dał Niko Penczew. Niko to jeden z najlepszych graczy w lidze jeśli chodzi o przyjęcie, a w ataku też trzymał bardzo dobry poziom. Jego wejście na boisko pozytywnie na nas wpłynęło.

– Na Torwarze obecny był trener reprezentacji Francji – Laurent Tillie. Przyjechał do Warszawy z krótką wizytą – we wtorek był obecny na naszym treningu, a następnego dnia na meczu. Trochę porozmawialiśmy, myślę, że może być zadowolony ze spotkania, które obejrzał. Nie dyskutowaliśmy o mojej grze w reprezentacji w nadchodzącym sezonie, jeszcze spotkamy się w tej sprawie.

Jan Nowakowski:

– Nie wiem do końca, co po takim meczu można powiedzieć… Pierwsza dwa sety zagraliśmy poniżej oczekiwań, kolejne dwie partie były w naszym wykonaniu bardzo dobre, a na koniec tie-break stał już naprawdę na niezwykle wysokim poziomie z obu stron. Przez jakieś drobne niuanse lepsza okazała się PGE Skra, ale mimo to możemy wystawić pozytywną ocenę tego spotkania po tym, jak potrafiliśmy się odbudować po słabym początku. Mecz na plus, mimo tego, że przegrany.

– Niedosyt oczywiście pozostaje. Na parkiecie zostawiliśmy dużo serca i zdrowia, żeby do tego tie-breaka w ogóle doprowadzić. Ale na chłodno: powinniśmy docenić, że udało się zagrać ten piąty set. Że w trzeciej partii nie poddaliśmy się i pozostaliśmy w grze.

– Już przed meczem było wiadomo, że środkowi to bardzo mocny punkt Bełchatowa. Gdy rywale dobrze przyjmowali naszą zagrywkę, to bardzo trudno było zatrzymać tych zawodników. Ale mimo wszystko wydaje mi się, że to jednak serwis i przyjęcie były kluczem. Jeśli miałbym szukać przyczyn, dlaczego ten mecz wyglądał tak, jak wyglądał, to doszukiwałbym się ich w polu zagrywki PGE Skry, bo w tym elemencie rywale grali fenomenalnie. Od samego początku czuliśmy, że to będzie niezwykle trudny mecz. Ale kiedy już udało się przełamać w trzecim secie, to wydaje mi się, że w głowie każdego z nas pojawiła się myśl o zwycięstwie.

– Jeśli w sobotę z ZAKSĄ zagramy z takim nastawieniem, jak w trzeciej, czwartej i piątej partii przeciwko PGE Skrze, to możemy się spodziewać bardzo dobrego widowiska. Oby wygranego. Skoro Asseco Resovia już napoczęła ekipę z Kędzierzyna, to dobrze byłoby im poprawić (śmiech). Jeśli chodzi o przygotowanie taktyczne, to nasz sztab już ma jakieś pomysły i przygotuje nas po swojemu, bez podpatrywania tego, jak zagrał Rzeszów.

Źródło: ONICO Warszawa/fot. PlusLiga