PL: Skra sensacyjnie przegrała! Beniaminek wrócił z dalekiej podróży.

Od samego początku mecz układał się po myśli bełchatowian. Po asie serwisowym Roberta Tahta prowadzili już 6:2. Po nieskończonej przez Bartosza Filipiaka kontrze było już 12:7. I to właśnie było bardzo dużym mankamentem w grze gości w tej partii. Mieli wiele okazji na skończenie kontr, ale ich nie wykorzystali. A podopieczni Slobodana Kovaca dokładali kolejne punkty. Po punktowej zagrywce Mateusza Bieńka prowadzili już 20:12 i stało się jasne, że tego seta już nie oddadzą. Zakończył go atak środkowego PGE Skry na 25:16.

Druga odsłona spotkania miała już inny przebieg. Goście po udanym zagraniu Jakuba Wachnika wyszli na pierwsze prowadzenie 8:6. Po kolejnym dobrym zagraniu tego gracza lublinianie prowadzili 15:12. Miejscowi doprowadzili jednak do remisu, w czym trochę pomogli rywale swoimi błędami 17:17. Ekipa prowadzona przez Dariusza Daszkiewicza jednak ponownie odskoczyła 20:23. I wtedy straciła trzy punkty z rzędu. Duży w tym udział miał Damian Schulz, który pojawił się na zagrywce. Po jego asie Skra miała pierwszą piłkę setową 24:23. Pierwszej szansy na wygranie bełchatowianie nie wykorzystali, ale drugą już tak. Partię zakończył atak Roberta Tahta.

Początek trzeciej partii był najbardziej wyrównany, a drużyny punktowały raz za razem. Najczęściej uderzali skutecznie Włodarczyk i Ebadipour, natomiast PGE Skra wyszła na pierwsze dwupunktowe prowadzenie w tej partii po asie serwisowym Karola Kłosa (6:4). Wtedy jednak dwóch ataków nie skończył Atanasijević i LUK wyrównał. Lublinianie zagrali też ponownie blokiem, zatrzymując Tahta i obejmując prowadzenie 10:9. To zmieniło szybko stronę boiska, po kontrze Estończyka. Gdy kolejną dołożył Atanasijević bełchatowianie znowu odskoczyli na dwa punkty, ale as serwisowy Filipiaka znowu ponownie wyrównał (14:14). Sytuacja powtórzyła się ponownie – PGE Skra odskoczyła na dwupunktowe prowadzenie, by je znowu stracić. W decydującą fazę seta drużyny weszły przy jednopunktowej nadwyżce gości, po błędzie w wystawie Tahta. Po udanym zagraniu Filipiaka i przy stanie 21:20 grę przerwał trener Kovac. Nic to jednak nie dało, bowiem Wachnik w kontrze posłał piłkę po bloku w aut i dał swojej ekipie prowadzenie 23:21. Tym razem lublinianie nie wypuścili szansy z rąk, tym bardziej, że Atanasijević dał im piłkę setową, atakując w aut. Ostatni punkt również LUK dostał w prezencie – od Ebadipoura, po autowym zbiciu.

Przyjezdni starali się pójść za ciosem i po ataku Włodarczyka oraz błędzie Tahta wysunęli się na prowadzenie tuż po rozpoczęciu czwartej partii. Cały czas bełchatowianie przeplatali dobre zagrania błędami, co utrudniało im odrobienie strat. W dodatku Filipiak zagrywką podwyższył różnicę (8:5). Po stronie lublinian wychodziło więcej, goście szanowali piłkę, a nawet jeśli nie kończyli akcji to naprawiali to np. blokiem. Cały czas też wykorzystywali swój serwis, co w połączeniu z pomyłkami gospodarzy dawało efekt na tablicy wyników. Po dłuższej serii bloków i udanych ataków LUK prowadził 18:11. Bełchatowianie nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych rywali i atak Filipiaka doprowadził do tie-breaka.

Decydującą partię asem otworzył Jakub Wachnik. To dało gościom komfort, bo choć wynik oscylował wokół remisu, to bełchatowianie cały czas musieli gonić (5:5). Przy stanie 8:8 zagrywkę zepsuł Mateusz Bieniek. Od tego momentu LUK na chwilę zdominował rywala. Świetny fragment zaliczył Wojciech Włodarczyk, zdobywając dwa punkty z rzędu (12:8). Gospodarze walczyli do końca, asa zdobył jeszcze Taht (12:13), lecz tym samym zagraniem mecz skończył Włodarczyk.

MVP: Bartosz Filipiak

PGE Skra Bełchatów – LUK Lublin 2:3
(25:16, 26:24, 22:25, 18:25, 12:15)

Składy zespołów:
Skra: Kłos (10), Taht (22), Ebadipour (10), Atanasijevic (17), Łomacz (1), Bieniek (10), Piechocki (libero) oraz Schulz (4), Mitić (1) i Kooy (1)
LUK: Nowakowski (10), Wachnik (13), Filipiak (19), Sobala (4), Pająk (6), Włodarczyk (18), Watten (libero), Gregorowicz (libero) oraz Peszko