Popiwczak: Sezon dobry, ale nie bardzo dobry

Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla zadowolony z medalu, ale jak sam podkreśla, niedosyt pozostał.

Który to już Twój medal z Jastrzębskim Węglem?
– Z Liga Mistrzów licząc… Chyba piąty.

Po ostatnim medalu mistrzostw Polski, Twoje wzruszenie było zdecydowanie większe.
– Dokładnie. Cieszymy się oczywiście, że mamy brązowe krążki, jednak z tyłu głowy pozostaje jakiś niedosyt. Mamy świadomość, że w tym sezonie było nas stać na coś więcej. Trzeba się cieszyć z tego co mamy, bo przeciwnicy – Aluron Virtu Warta Zawiercie – to bardzo mocny zespół, także z tego brązu na pewno należy się cieszyć.

Ale?
Gdzieś w głowie rodzi się pytanie, jak mógłby smakować medal innego koloru…

Trzecie miejsce mistrzostw Polski i Liga Mistrzów w Jastrzębiu, z tego naprawdę należy się cieszyć?!
– Na pewno z tego trzeba się cieszyć. Myślę, że zasłużyliśmy w tym sezonie na podium, nasi kibice zasłużyli. Jak powiedziałem, mogłoby być lepiej, ale na pewno nie jest źle.

Wróćmy do meczu. Trzeci mecz, to o dziwo nie pięć setów, a tylko trzy. Zawiercie bez zagrywki nie było już takie mocne?
– Tego ostatniego meczu obawialiśmy się najbardziej. Mieliśmy też dużą presję na sobie, że gramy u siebie, że chcemy skończyć tę rywalizację. Chyba w głowach bardziej myśleliśmy już o tym jak będzie wyglądała dekoracja, jak będziemy świętować, a nie o samym przebiegu meczu. Także na to nas bardzo uczulał trener Santilli, że najpierw trzeba wyjść i zagrać w siatkówkę. Oczywiście wiedzieliśmy, że Zawiercie to drużyna, która się nie położy i nie odda meczu bez walki.

Presja chyba jednak zjadła Wartę, a nie Was?
– Czy ja wiem… Wydaje mnie się, że decydujący był poprzedni mecz w Zawierciu, gdzie graliśmy długi i wyczerpujący tie-break, kończący się stanem 21:23. Ten mecz był bardzo wyczerpujący. Oglądałem, czytałem wypowiedzi trenera Lebedewa, czy innych chłopaków po tamtym meczu, gdzie mówili, że grali bardzo dobry mecz, ale czegoś zabrakło. Myślę, że to ich mogło trochę złamać. Ja się cieszę, że my wytrzymaliśmy serię i potrafiliśmy zamknąć tę rywalizację w trzech meczach, bo na przestrzeni sezonu różnie z tym bywało. W Zawierciu, gdzie momentami przegrywaliśmy, potrafiliśmy jednak wyciągnąć seta. Naszą zespołowością i doświadczeniem potrafiliśmy odwrócić wynik seta i wygrać cały mecz.

Teraz urlop?
– Zobaczymy, ale teraz głową jestem jeszcze w Jastrzębiu. Bardzo się cieszę, że mogę świętować medal, kolejny medal, bo za mną już siódmy sezon w barwach Jastrzębskiego Węgla. Uważam, że sezon był dobry, ale nie bardzo dobry.

Ten sezon dał Tobie powołanie do kadry. Wiesz jakie trener Vital Heynen ma plany wobec Ciebie na ten sezon reprezentacyjny?
– Nie chciałbym zdradzać jakie trener ma plany wobec mnie, nawet nie mogę zdradzić. Jednak będzie szansa aby potrenować z kadrą. Dla mnie osobiście, to jest bardzo duży sukces i sukces całej drużyny Jastrzębskiego. Libero, to jest taka pozycja, że bez zespołu, to nie ma gry libero. Jak nie ma dobrej drużyny, to wtedy przepadasz i jesteś niezauważony. Myślę, że zostałem dostrzeżony – z czego bardzo się cieszę – bo graliśmy dobrze jako drużyna i miałem okazje, by być zauważony na boisku.

Rozmawiała: Ludmiła Kamer
Fot. PlusLiga, Kowolik