Strzeżek: Decyzja jest dosyć zaskakująca

Dziwne i zaskakujące wiadomości napłynęły w minionym tygodniu z Jastrzębia. Zarząd klubu postanowił zmienić trenera, kapitana drużyny, jednocześnie twierdząc, że chodzi o niezadowalające wyniki sportowe. Czy jednak można mówić o niezadowalających wynikach w kontekście drużyny, która na daną chwilę zajmowała 4 miejsce w tabeli, ma na koncie komplet zwycięstw w Lidze Mistrzów? Jedyne czego można się przyczepić, to porażka w ćwierćfinale Pucharu Polski. Chociaż jak wiadomo turniej ten od kilku lat stracił na prestiżu… Czy więc rzeczywiście chodziło o wyniki sportowe?

Bezpośrednio po meczu Jastrzębskiego Węgla z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle, poruszyliśmy te tematy w rozmowie z atakującym “górniczej” drużyny, Patrykiem Strzeżkiem, który do niedawna był jeszcze kapitanem zespołu.

Marka Lebedewa zastąpi Ferdinando de Giorgi na stanowisku trenera Jastrzębskiego – był ten komunikat zaskoczeniem, czy wiedzieliście wcześniej, że to się stanie? Nie ukrywajmy, że dla ludzi z zewnątrz było to spore zaskoczenie.
– To się stało wczoraj, więc nie mieliśmy za dużo czasu aby o tym pomyśleć. Przygotowaliśmy się do meczu z Kędzierzynem i byliśmy skupieni na tym spotkaniu. Zarząd podjął taką decyzję i pewnie wyda oświadczenie dlaczego właśnie taką decyzję podjął. My jesteśmy zawodnikami i mamy grać. Przychodzi nowy trener i zaczynamy pracę z nim. Będziemy robić swoje. Dalej ciężko będziemy pracować, by wrócić do swojej dobrej gry i zdobyć medal w tym roku. Ja cały czas wierzę, że stać nas na ten medal. Ciężką pracą możemy do tego dojść, ponieważ meczów jest jeszcze masa. Niektórzy może nas trochę już skreślają twierdząc, że gramy słabe mecze. My się nie załamujemy, wierzymy w medal i to jest nasz cel od początku sezonu.

W meczu z ZAKSĄ Marka Lebedewa zastąpił dotychczasowy jego asystent Leszek Dajewski. Jak się grało pod jego przywództwem?
– Szczerze mówiąc normalnie. Mieliśmy przygotowaną taktykę, Leszek przygotował nas przed meczem. Znamy się przecież z nim dłuższy czas, przynajmniej ja jestem z nim w klubie trzeci sezon. Zawsze podczas meczu daje jakieś uwagi. W tym spotkaniu po prostu przejął stery i tych uwag było może trochę więcej.

W lidze gracie w kratkę – dobre mecze, a czasami sety, przeplatacie słabą grą, mnóstwem błędów. W Lidze Mistrzów zaś oglądamy jakby nieco inną drużynę. Widać chęć walki, widać determinację. Z czego się bierze taka różnica?
– Jakby ktoś z nas znał odpowiedź na to pytanie, to pewnie powiedziałby na treningu, czy w szatni i wtedy zrobilibyśmy tak aby wszystkie mecze wygrywać. Cały czas się ten temat przewija w naszych rozmowach. Dlaczego tak jest, że gramy fatalne mecze z drużynami, z którymi powinniśmy wygrywać. Wiadomo, że nikt się przed nami nie położy, szczególnie po poprzednim roku, gdzie odnieśliśmy sukces i teraz każdy kto do nas przyjeżdża chce nas zbić. My zbyt często na to pozwalamy. Zamiast stanąć i pokazać na boisku, że jesteśmy lepsi, to stajemy i dostosowujemy się do przeciwników. Wdajemy się niepotrzebnie w wymianę ciosów, zamiast pokazać swoją siatkówkę.

Teraz wycieczka do dalekiego Kazania na mecz Ligi Mistrzów, z potęgą siatkówki – Zenitem Kazań.
– Myślę, że jest to dla nas taka swojego rodzaju nagroda za zeszły rok. Odnieśliśmy sukces, gramy w Lidze Mistrzów i trafiliśmy na najlepszą drużynę świata. Każdy wie, że Zenit Kazań, to siatkarski Real Madryt i wiadomo, że każdy chciałby z nim zagrać. Jedziemy do Rosji na kolejne spotkanie. Może dobrze, że jedziemy tam w takiej sytuacji, bo możemy podejść do tego meczu bardziej na luzie i ewentualnie sprawić jakąś niespodziankę. Nie jedziemy tam na wycieczkę, bo na wycieczki do Rosji teraz jest za zimno (śmiech). Jedziemy zagrać dobry mecz, a co z tego wyjdzie, to zobaczymy.

Zdradzisz nam dlaczego nie jesteś już kapitanem drużyny? Ta decyzja też była zaskoczeniem dla większości z nas. Była to decyzja Twoja, trenera, czy może chłopaków?
– Decyzja jest nawet dla mnie dosyć zaskakująca. Podjął ją trener, po świętach, bez logicznego uzasadnienia. Dobrze, że to pytanie padło, ponieważ nie chce już tłumaczyć każdemu z osobna. Nie wiem czemu tak się stało, nie wiem z jakiego powodu. Było mi naprawdę bardzo przykro! Jestem, zżyty z tą drużyną, z klubem, a to była indywidualna decyzja trenera. Docierają do mnie plotki na temat jakiegoś konfliktu z trenerem. Chciałem głośno powiedzieć, że nie było żadnego konfliktu między mną a trenerem, czy którymkolwiek z zawodników. Znamy się kupę czasu i żyjemy tutaj bardzo dobrze, wszyscy razem. Można zapytać każdego z chłopaków po kolei i myślę, że każdy to potwierdzi.

Po chwili zawodnik dodał…

– Chciałem jeszcze odnieść się do konfliktu z kibicami (po jednym z meczów Patryk wdał się w ostrą dyskusję z kibicami, którzy słownie obrażali innego zawodnika – przyp.red.). Chcę powiedzieć, że ja nie pozwolę aby którykolwiek z kibiców obrażał mojego kolegę z drużyny. Tym bardziej kiedy ta osoba jest obcokrajowcem i nie ma możliwości się wybronić, bo nie rozumie po polsku. Także gdyby taka sytuacja miała miejsce jeszcze raz, to na pewno zareagowałbym tak samo. Nie akceptuję tego, żeby ktokolwiek po meczu obrażał któregoś z moich kolegów.

Rozmawiała: Ludmiła Kamer