Wiśniewski: Dwa zimne prysznice

Łukasz Wiśniewski, środkowy kędzierzyńskiej ZAKSY nie ukrywał rozczarowania po drugiej porażce z Resovią

L.K. Niestety mieliście sporą przewagę nad Resovią – prowadzenie 2:0 i mecze u siebie. Jak to jest, że grając dwa długie, wyrównane mecze nie udało się wam “przegwałcić” końcówek na swoją korzyść?
Ł.W. – Dobre pytanie, ale nie odpowiem na nie w tej chwili, bo tak naprawdę oprócz takiego “zęba” i agresji, to nie wiem czego zabrakło. Nie ma tutaj co zwalać na problemy zdrowotne, bo każda drużyna je ma. Są to dla nas dwa zimne prysznice. Musimy się teraz po nich otrząsnąć, wyciągnąć wnioski i patrzeć już tylko w przyszłość. Jedno spotkanie przed nami i nie ma od tego odwrotu.

W tym drugim meczu pogrążyły was błędy własne. Skąd te błędy, przestoje? Głowa zrobiła swoje – ablo się uda i będzie pięknie, albo będzie problem?
– Nie. Błędy wiążą się z ryzykiem. Musieliśmy ryzykować, a to też wiązało się z grą na wysokiej piłce. Wtedy wiadomo, że większe szanse są, iż zostaniemy zablokowani, albo uderzymy atak w aut. Granie cierpliwością, czyli oddawanie piłki do gry rzeszowianom nie jest dobrym rozwiązaniem, bo bardzo bezlitośnie to potrafią wykorzystać. Może za dużo też pośpiechu było w akcjach po naszej stronie. Nie wiem… Na pewno trenerzy to przeanalizują, będziemy mieli jakieś spotkanie, może wideo. Zobaczymy.

Piąty mecz zadecyduje.  Zagracie na terenie Resovii, znacie się już “na wylot”. Da się jeszcze coś zmienić, czymś zaskoczyć?
–  Jest to bardzo trudny teren, ale może dla nas szczęśliwy – czas pokaże. Znamy się już naprawdę jak “łyse konie” i myślę, że zadecyduje po prostu dyspozycja dnia. Wiadomo, że w tamtym kotle bardzo ciężko się gra. Udało się nam wygrać w Rzeszowie dwa razy i mam nadzieję, że uda się i trzeci.

Jeżeli jednak nie awansujecie do finału, to będzie wielka porażka?
– Na pewno!

Celem podstawowym był awans do finału? Inne medale się nie liczą?
– Po pierwszych dwóch meczach wygranych w Rzeszowie? Tak! Tak naprawdę przy wyniku 2:0 w meczach wszyscy  już nas w tym finale widzieli.

Ale czy właśnie ten balon nie został za bardzo nadmuchany? Czy to właśnie nie jest też przyczyna porażek u siebie?
– Ciężko mi jest powiedzieć, bo nie siedzę w głowach innych.

A jak ty osobiście to odbierasz?
– Ja wszystkich uspokajałem, że to nie jest absolutnie koniec. Siatkówka zna takie historie, sam przeżyłem coś podobnego. Pamiętam bardzo dokładnie jak jeszcze gdy grałem w Częstochowie, graliśmy z Warszawą, prowadziliśmy 2:0 i 24:18, a ostatecznie przegraliśmy 3:2. Siatkówka jest bezlitosną grą. Mam nadzieję, że w tym przypadku na koniec, to my będziemy się cieszyć.

Dostałeś powołanie do kadry, czego gratuluję. Wiemy, że borykasz się z kontuzją. Powiedz czy jest już znany plan działania – kiedy odbędzie się artroskopia, ile potrwa absencja?
– Jestem po konsultacjach z doktorami Sokalem i Dobrzańskim. Wszystko już wiemy co i jak. Kontuzja, to może trochę za duże słowo. Najprościej mówiąc muszą wyczyścić mi kolano, by mieć już spokój i nie męczyć się dłużej. Doktor zapowiedział, że po zabiegu przerwa potrwa ok trzech-czterech tygodni, także to jest krótko. Wiadomo jednak, że różnie to bywa i na pewno nie będę naciskał by za wszelką cenę wrócić do gry jak najszybciej. Zdrowie to jest podstawa. Co do daty to jest to sprawa ruchoma.

Rozumiem, że uzależniona od zakończenia PlusLigi?
– Tak. Po zakończeniu rozgrywek ligowych kontaktuję się z lekarzem i od razu ustalamy termin.

Rozmawiała: Ludmiła Kamer