Wiśniewski: Teraz nowy rozdział – nowa kadra

L.K. – Nic dwa razy się nie zdarza. W drugim meczu u siebie nie potrafiliście już odrodzić się jak dzień wcześniej, przy stanie 0:2.

Ł.W. – Chcieliśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy. Zostawiliśmy całe swoje serce na parkiecie, nie tylko w tym meczu, ale podczas całego sezonu. Niestety, Michał Łasko w pewnym momencie włączył piąty bieg, pomógł mu w tym Michał Kubiak i po prostu okazali się od nas lepsi.

Patrząc na statystyki, można by sądzić, że było to dość wyrównane spotkanie. W rzeczywistości jednak drużyna Jastrzębskiego wygrała pewnie.

– Myślę, że zabrakło naszej sportowej złości i agresji. Na statystyki w ogóle bym nie patrzył.

Czyli zabrakło tego co „odpaliło” dzień wcześniej przy stanie 22:24 w trzecim secie?

– Dokładnie. Trochę szczęścia sportowego, trochę złości, kilku mądrych decyzji i chłodnej głowy. Statystyki w takich momentach nie mają znaczenia.

Jest duży żal, kiedy na swojej hali medal wręczają rywalowi?

– Oczywiście, że tak. Szczególnie, że w Zaksie drugi raz kończę sezon porażką. Co prawda w poprzednim sezonie my też cieszyliśmy się z medalu – ze srebra, jednak ten ostatni mecz był przegrany. Mam nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski na przyszłość i będziemy znowu walczyć o finał.

Mam więc rozumieć, że zostajesz w Kędzierzynie na kolejny sezon?

– Póki co rozmawiam z panią Sabiną (Nowosielską, prezes ZAKSY Kędzierzyn-Koźle – przyp. red.). Myślę, że się dogadamy. Odpowiada mi to, że zespół jest budowany by grać o najwyższe cele. Zespół ma się cały czas rozwijać. Kierunek, który został obrany w klubie bardzo mi się podoba i mi odpowiada

Teraz krótki czas na odpoczynek, a raczej w Twoim przypadku na leczenie. Jak dotrwałeś do końca sezonu, bo nie od dziś zmagasz się z urazem kolana?

– To nie jest typowy uraz. Nie czuję bólu, tylko po prostu czasami blokuje mi się kolano. Kolokwialnie mówiąc muszę je wyczyścić. Jestem w stałym kontakcie z lekarzem. Męczyłem się z tym od grudnia. Przeszkadzało mi to tylko w tym, że nie mogłem w tygodniu na sto procent trenować, a jak chciałem to robić, to musiałem już być na proszkach przeciwbólowych. To już zostawiam za sobą. Teraz nowy rozdział – nowa kadra.

Czasu na wakacje nie będzie, będzie kadra?

– Tak, wakacji nie będzie. Myślę, że każdy, kto dostaje powołanie na kadrę, to bardzo się cieszy z tego powodu. O wakacjach wtedy się nie myśli.

Rywalizacja będzie zacięta? Środkowi powołani z najwyższej półki, sezon szczególny z powodu MŚ, nic tylko walczyć…

– Jak co roku. W poprzednim roku mieliśmy mistrzostwa Europy u siebie, więc te można powiedzieć, że był rok wyjątkowy. Mimo, że wtedy współorganizowaliśmy mistrzostwa, to nasze mecze graliśmy w Polsce. Ten rok też wyjątkowy… Ja zrobię wszystko by na kadrze zaprezentować się jak najlepiej, by zebrać jak najwięcej nauki dla siebie.

Rozmawiała: Ludmiła Kamer