Żygadło: wierzę do końca, nigdy nie odpuszczam

Łukasz Żygadło, rozgrywający Stoczni Szczecin o meczu z GKS-em i trudnej sytuacji w klubie

Porażka w Katowicach 1:3, należy to traktować w formie niespodzianki?

– Spotkanie było wyrównane. Mało brakowało aby wygrać pierwszego seta, jednak drobne błędy zadecydowały o wygranej gospodarzy. Zagrali z dużą agresją, katowiczanie pokazali dobrą grę i charakter na boisku, wygrywając zasłużenie. My nie zagraliśmy tak jak byśmy tego chcieli.

Trzeci set wygraliście pewnie i to był właśnie ten moment, kiedy wydawało się, że odwrócicie losy meczu. Stało się jednak inaczej.

– Trzeci set był dobry, ale to nie wystarczyło aby wygrać, czy chociaż zdobyć punkt. Trudno powiedzieć co się stało. Wiele się dzieje obecnie wokół klubu, wokół drużyny i tak naprawdę ciężko się skupić tylko na tym co dzieje się na boisku.

Sytuacja w klubie jest w tej chwili bardzo dramatyczna?

– Na komentarze co do sytuacji w klubie na pewno przyjdzie czas. Na pewno jednak nam to wszystko co się dzieje, co się pisze i mówi, nie pomaga. Nie możemy się w stu procentach koncentrować na tym, na czym powinniśmy, czyli na graniu. Wiele rzeczy się mówi, są rzeczy prawdziwe i nieprawdziwe, niektóre chyba specjalnie „wypuszczane”. Ja póki co tego komentować nie mogę.

Jak wygląda Twoja sytuacja? Masz jakiś „plan B”?

– Wszystko robimy i bardzo chcemy, by to wszystko co zostało stworzone w Szczecinie funkcjonowało tak, jak powinno funkcjonować. Wydaje mi się, że jeżeli nie będzie to funkcjonować, to będzie przykre nie tylko dla miasta, ale również dla regionu i całej Polski, polskiej siatkówki. O tym projekcie mówiło się w Europie i nawet na świecie. Ja wierzę do końca, nigdy nie odpuszczam i mam nadzieję, że i tym razem wszystko jakoś się ułoży.

Zapytam przewrotnie. Jakie plany na najbliższe dni?

– Nie wiem. Wracamy do Szczecina i… trenujemy. Jesteśmy  profesjonalistami. Tak samo jak wymagamy respektowania naszych kontraktów od pracodawcy tak i my musimy wykonywać swoją pracę. Myślę, że w ciągu kilku dni wszystko się okaże.

Kiepski powrót po wielu latach na obczyźnie. Niby nasza liga tak bardzo się zmieniła, ale… no właśnie jest to „ale”?

– Organizacyjnie na pewno mocne zmiany. Liga jest dużo lepiej zorganizowana i poukładana. O kibicach mówić nie trzeba, bo pod tym względem od dawna jest bardzo dobrze. Co do poziomu sportowego, to on również się podniósł. Jednak ja uważam, że liga włoska, czy rosyjska, to są najlepsze ligi na świecie. Wyznacznikiem tak naprawdę są nasze osiągnięcia w Europie. Jeżeli nasze drużyny wygrywają w Europie, to oznacza, że liga polska sportowo jest mocna. Jeżeli przegrywamy, to znaczy, że jesteśmy słabsi.

 

Rozmawiała: Ludmiła Kamer

fot. plusliga.pl