Bednorz: szczęście było po stronie Francuzów

Bartosz Bednorz miał okazję pojawić się na boisku w meczu półfinałowym VNL. Niestety, ostatecznie przegranym przez Polaków. Zobaczcie co mówił po trudnym i długim spotkaniu z Francuzami.

Mecz długi, a decydowały dwie piłki. Jest niedosyt?

– Dwie piłki meczowe w górze, znaczy jedna była w górze i nie udało się wygrać. Dlaczego? Dlatego, że taki jest sport. Czasami bywa okrutny i czasami decydują niuanse. Tak było teraz. Szkoda, bo ta piłka była bardzo blisko. Ja byłem bardzo blisko jej podbicia, ale uciekła mi noga, poślizgnąłem się i nie zdążyłem już jej sięgnąć.

Po takim meczu można wskazać element, który jakoś zauważył na wyniku?

– Ciężko jakby rozkładać grę na czynniki, skoro decydowały dwa punkty. Jeżeli to była dominacja w jedną stronę, wtedy moglibyśmy znaleźć jedną lub dwie przyczyny, czy element, który po prostu szwankował. U nas myślę, że to wszystko falowało.

Francuzi wyciągali dużo piłek w obronie, to mogło być frustrujące?

– Francja, to jest zespół, który słynie z dobrej obrony, więc byliśmy na to gotowi. Też mieliśmy troszeczkę problem z zagrywką. Natomiast tak jak mówię, dzisiaj zadecydowały niuanse i to dzisiaj Francja wygrywa. Mieliśmy też swoją szansę. Teraz jakby nie ma co już rozgrzebywać. To już jest historia. Jutro walczymy o brązowy medal i to jest dla nas teraz najważniejsze. Z takim wsparciem, jakie tutaj mamy, to myślę, że ten medal zdobędziemy, bo kibice na to zasługują, bo to jaka tutaj jest atmosfera… Dzisiaj sobie tak o tym myślałem, jak wchodziliśmy do hali przed meczem, to mówiłem do któregoś z chłopaków, że marzyłbym, żeby każdy mecz PlusLigi tak wyglądał.

Z boku wydawało się, jakbyście mieli większy kłopot z czytaniem gry Brizarda, który zastąpił Toniuttiego. Zgodzisz się?

– Nie powiedziałbym, że mieliśmy problem z czytaniem gry Brizarda, ponieważ w ważnym momencie, w tie-breaku Kuba Kochanowski wyskoczył bodajże trzy razy pod rząd do środkowego, co było idealną decyzją. Także czytaliśmy tę grę. Natomiast jest to rozgrywający klasy światowej, więc na takim poziomie, jak gramy, to wszyscy tak naprawdę są z najwyższej półki. Ta siatkówka jest tak naprawdę na najwyższym poziomie i trzeba oczekiwać tego, że czy my, czy przeciwnik będzie grał po prostu swoją najlepszą siatkówkę. Czy tak dzisiaj było, nie wiem, natomiast szczęście dzisiaj było po stronie Francuzów.

Trudno jest wejść na boisko w trudnym momencie, takim jak dzisiaj?

– Oczywiście wchodzenie z ławki nigdy nie jest łatwe. Natomiast reprezentacja zmusza nas do tego, żeby być gotowym do każdej roli – czy to jest rola wchodzącego z ławki, czy to jest rola, w której zaczyna się spotkanie. W klubach nie jesteśmy do tego przygotowani, więc to nas też wiele uczy. Na kadrze takie sytuacje mają miejsce, więc trener zawsze powtarza, że trzeba być gotowym, bo nigdy nie znamy tak naprawdę momentu, w którym nas wywoła. Czasami to jest ułamek sekundy, w którym nas potrzebuje i musimy być gotowi. Ja cieszę się, że dostałem dzisiaj tę możliwość wejścia i mogłem pomóc zespołowi, dać troszeczkę od siebie. Szkoda, że nie udało się wygrać, bo bylibyśmy jeszcze bardziej wszyscy szczęśliwi. Niestety, jesteśmy mężczyznami, bierzemy to na klatę i po prostu idziemy dalej.

Myślisz o powołaniach na olimpiadę i ewentualnie o roli w jakiej mógłbyś pojechać? Czy w 12-ce, czy jako ten 13-ty?

– Powiem tak, ja o tym nie myślę. Każdego dnia robię to, aby być jeszcze lepszym siatkarzem. Pzez ten czas, od kiedy zaczęła się reprezentacja, do teraz wiem, że stałem się jeszcze lepszym zawodnikiem. Poziom, jaki mamy na treningach, jest naprawdę z najwyższej półki. I to jest po prostu piękne. Bez względu na to, kto pojedzie, czy się tam znajdę, czy się nie znajdę, to dla mnie najważniejsze jest to, żeby ta reprezentacja wygrała i przywiozła medal.Uważam, że naprawdę na to zasługuje, bo bardzo ciężko pracujemy. Ostatni sezon pokazał, że potrafimy wygrać wszystko, co jest do wygrania. Tutaj niestety było blisko, ale jak to mówią, lepiej teraz niż później.

Wróćmy do VNL. Jutro mecz o brązowy medal. Mało czasu na regenerację, a do tego trzeba zregenerować też głowę.

– Nie ma dużo czasu, natomiast mamy bardzo dobrych fizjoterapeutów, którzy na pewno dzisiaj zrobią wszystko, żebyśmy jutro stanęli na nogi. To nie jest pierwsza sytuacja, kiwdy gramy dzień po dniu. Zmęczenie na pewno będzie, ale będąc na boisku, proszę mi wierzyć, że zapomina się o całym zmęczeniu. Jak wchodzą emocje, czuje się wsparcie kibiców, to naprawdę zapominamy o każdych bólach, które gdzieś tam się pojawiają.

Często masz okazję trenować w zestawieniu z Fornalem w linii przyjęcia i Kaczmarkiem na ataku?

– Zawsze na treningach mamy rotacje i zawsze się z tego śmiejemy, że do ostatniej chwili tak naprawdę, jak jesteśmy w szatni nie wiemy, kto zagra w danym spotkaniu. Tak było też teraz. Także trener zaczął takim składem, a gdzieś tam po drodze pojawiły się rotację. To nie był pierwszy raz. Natomiast to jest piękno tego zespołu, że nawet w trudnych momentach mamy tak bogatą kadrę, że każdy kto wejdzie, to daje bardzo dużo temu zespołowi.