Bednorz: Szkoda tego meczu

Rozmowa z atakującym AZS Częstochowa Bartoszem Bednorzem, który w Jastrzębiu był najlepiej punktującym w swojej drużynie.

L.K. Rozegrałeś dobre spotkanie w Jastrzębiu. Można powiedzieć, że zyskałeś na braku Michała Kamińskiego w zespole.

B.B. – Dziękuję bardzo. Cieszę się, że dostałem w końcu szansę grania. To był już ostatni mecz ligowy w sezonie zasadniczym i nie pozostaje nam już nic innego jak pokazać się z jak najlepszej strony. Myślę, że w jakiś sposób nam się to ostatnio udaje. Szkoda trochę tego meczu, bo mogliśmy powalczyć. Nie mówię tutaj o zwycięstwie, bo nie graliśmy z byle kim, tylko z Jastrzębskim Węglem, ale o punkt mogliśmy powalczyć.

Ta porażka w jakiś sposób była wkalkulowana, jednak z samego meczu, od strony sportowej chyba możecie być zadowoleni?

– Na pewno możemy być zadowoleni. Tylko moim zdaniem prawdziwy zespół wychodzi w końcówkach. Nam się jest ciężko w tych momentach odnaleźć. Jeżeli gramy punkt za punkt, to nasza gra wygląda dobrze. Gdy w końcówce rywal nam odskakuje, to nie możemy już się pozbierać i robimy proste błędy. Fakt, w pierwszym secie nam się udało, jednak w kolejnych setach już musieliśmy uznać wyższość przeciwnika i to oni cieszą się ze zwycięstwa.

Sezon zmierza do końca w Waszym przypadku. Możesz powiedzieć, że dla ciebie, jako tego wchodzącego w „dorosłą” siatkówkę był to sezon udany?

– Ja przede wszystkim nie lubię siebie oceniać. Natomiast, jeżeli chodzi o samą możliwość gry w PlusLidze i nauki, to oczywiście jestem zadowolony. Mówi się, że pierwszy sezon w PlusLidze jest najtrudniejszy. Dostałem szansę grania, w pierwszej rundzie miałem okazję zagrać z tymi najmocniejszymi zespołami. Myślę, że tą szansę wykorzystałem. Oczywiście mam świadomość, że jeszcze mega dużo nauki przede mną – jestem jeszcze młodym zawodnikiem. Fajnie, że jest jakaś szansa i będę starał się ją wykorzystywać jak najlepiej.

Ty, jako ten młody przez cały czas grasz w zasadzie na dwóch pozycjach – zarówno w klubie, jak i w reprezentacji – atak, albo przyjęcie. Nie myślałeś, by zdecydować się na jedną z nich? A może obecnie szukasz szansy ogrywania się na najwyższym poziomie niezależnie, na jaką pozycję cię trener oddeleguje i to jest priorytetem?

– To nie jest tak, że ja szukam i decyduje, na jakiej pozycji chcę grać. Już wcześniej spotykałem się z tym, w swojej przeszłości juniorskiej, że w zależności od potrzeb musiałem zmieniać pozycje. Oczywiście na poziomie PlusLigi, takie zmiany na pewno nie są łatwe. W klubie na ataku zacząłem trenować niedawno. Fajnie, że jakoś to wychodzi, bo nie jest mi łatwo. Wiem ile jeszcze rzeczy jest do poprawki. Myślę, że ten pierwszy, najtrudniejszy sezon mam już praktycznie za sobą i liczę, że kolejne będą już tylko lepsze.

Tego Tobie życzę.

 

Rozmawiała: Ludmiła Kamer