CEV: Skra bliżej finału

W czwartek PGE Skra rozpoczęła batalię w półfinale Pucharu CEV. W pierwszym meczu z Tours VB w hali Energia wygrała po wyrównanym tie-breaku i jest coraz bliżej awansu!
Przed spotkaniem wszyscy zgromadzeni w hali Energia chwilą zadumy wyrazili swoją solidarność z Ukrainą, która została zaatakowana przez Rosję. Chcemy głośno powiedzieć, nawiązując do hymnu naszych wschodnich sąsiadów, że “Nie umarła jeszcze Ukraina”!

Jeśli chodzi o sprawy sportowe, to Tours VB do półfinału awansowało pokonując po drodze m.in. słynną włoską Modenę, czyli zespół, który przed rozgrywkami był jednym z kandydatów do zwycięstwa w całych rozgrywkach. W kolejnej rundzie pokonali czeski CEZ Karlovarsko. Bełchatowianie z kolei w ćwierćfinale ograli rumuńską Arcadę Galati i są gotowi do walki o najwyższe cele.

Do spotkania PGE Skra przystąpiła w innym składzie, niż do ostatniego meczu z Asseco Resovią. Dicka Kooya w pierwszej szóstce zastąpił Robert Taht, który na Podkarpaciu zagrał znakomite zawody. Do składu na dobre wrócił też Milad Ebadipour.

W pierwszym secie wszystko przebiegało pod dyktando PGE Skry. Bełchatowianie grali równo i bez przestojów, a po punktowym bloku Aleksandara Atanasijevicia było już 9:6 dla gospodarzy. Przewaga się powiększyła, a przy stanie 14:9 niewielu kibiców spodziewało się, że bełchatowianie tego seta nie wygrają. A jednak, seryjnie popełniane błędy stworzyły bardzo emocjonującą końcówkę, a o dwie piłki na przewagi lepsi okazali się Francuzi (24:26).

W drugim secie PGE Skra była wyraźnie podenerwowana, bo rozpoczęła partię od mocnego uderzenia. Jeszcze większy sygnał do walki dali Taht i Milad Ebadipour. Estończyk zaserwował dwa asy, a drugi z przyjmujących zablokował rywala (16:12). Choć Francuzi dogonili PGE Skrę, a nawet wyszli na jednopunktowe prowadzenie (20:21), to dzięki świetnej zmianie Mikołaja Sawickiego i konsekwentnej grze do końca bełchatowianie zwyciężyli 25:22!

Tym razem PGE Skra była już podbudowana i seta rozpoczęła od mocnego akcentu w zagrywce. Asem popisał się Atanasijević i bełchatowianie prowadzili 3:1. Potem PGE Skra grała w kratkę – zdobywała kilkupunktową przewagę, ale za chwilę ją traciła. Kluczowa znów okazała się końcówka, a więcej zimnej krwi zachowali gospodarze. PGE Skra prowadziła już 2:1!

Bełchatowianie chcieli zakończyć to spotkanie w czterech setach, chociaż Francuzi do Polski nie przyjechali po to, by oddać mecz. W czwartej partii też toczyła się ostra walka, a PGE Skra dogoniła rywali przy świetnych zagrywkach Karola Kłosa. Zawodnicy Tours VB mieli minimalną przewagę i to bełchatowianie próbowali ich cały czas dogonić. Ale, podobnie, jak w poprzednich partiach, doskonałe zmiany na zagrywce dawał Sawicki (16:17). Słabiej spisującego się w ataku Ebadipoura zmienił jeszcze Dick Kooy i poprawił jakość w tym elemencie. Tym razem to Francuzi okazali się jednak zwycięscy i doprowadzili do tie-breaka.

PGE Skra nie mogła sobie wymarzyć lepszego początku piątek partii. Bełchatowianie grali jak prawdziwy zespół, świetnie zagrywali Taht i Kooy i to dało prowadzenie 5:2. Niestety – znów była chwila przestoju i zrobiło się gorąco… Na szczęście PGE Skra tym razem okazała się lepsza w końcówce i… wygrała cały mecz 3:2!

W najbliższy wtorek oba zespoły zmierzą się ponownie, tym razem w Tours. Początek spotkania o godz. 20.

PGE Skra Bełchatów – Tours VB 3:2 (24:26, 25:22, 25:20, 22:25, 15:13)


PGE Skra: Łomacz, Ebadipour, Kłos, Atanasijević, Taht, Bieniek, Piechocki (libero) oraz Schulz, Sawicki, Kooy
Tours VB: Coric, Tillie, Nascimento, Derouillon, Palonsky, Teryomenko, Perry (libero) oraz Graciano, Bruckert

Źródło: skra.pl