- LM: Jastrzębski z kompletem punktów w Niemczech
- LM: Warta lepsza od Milano na włoskiej ziemi
- LM: Projekt niepokonany w grupowej rywalizacji
- PL: 14 kolejka – wyniki
- Szymura: jesteśmy fajną drużyną
- PL: 13 kolejka – wyniki
- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
Zatorski: Potrzebujemy czasu, by z tego sukcesu się cieszyć.
- Updated: 13 września, 2022
Paweł Zatorski jako jedyny siatkarz w składzie reprezentacji Polski wystąpił w trzecim finale MŚ z rzędu. Dwukrotnie zdobywał mistrzostwo, tym razem wicemistrzostwo. – My musimy przetrawić tą gorycz, którą czujemy po porażce w ostatnim meczu – powiedział dzień po zdobyciu srebrnego medalu polski libero.
Przede wszystkim gratulacje! Wicemistrzostwo świata, to wielki sukces. Dla Ciebie, który ma dwa mistrzostwa wywalczone, to drugie miejsce pozostawia niedosyt?
- Przede wszystkim dziękuję za gratulacje. My musimy to wszystko przetrawić, przetrawić tą gorycz, którą czujemy po porażce w ostatnim meczu. Z kolejnymi gratulacjami jakie dostajemy od kibiców, coraz bardziej do nas dociera jaką radość i jakie emocje daliśmy wszystkim kibicom w tych ostatnich tygodniach. Kibice są z nami i pokazują, że mamy trzymać głowy wysoko i doceniają ten srebrny medal, to jest wspaniałe.Jednak tak na świeżo ciężko podejść z uśmiechem i radością do wczorajszej porażki, na pewno potrzebujemy na to czasu, by z tego sukcesu się cieszyć.
Dla Ciebie to uczucie niedosytu jest tym większe, że wiesz jaki jest smak zwycięstwa, smak mistrzostwa świata?
- Jestem daleki od szukania analogi od szukania analogii pomiędzy turniejami. Oczywiście bardzo się cieszę, że przez te wszystkie ostatnie lata ze wszystkich turniejów przywozimy medale i że jestem częścią tej drużyny. Jednak każdy kolejny rok spędzony na reprezentacji, to jest nowa historia. Tegoroczna historia tej reprezentacji jest zupełnie nowa – z nowym trenerem, z mocno odmienionym składem i myślę, że możemy być zadowoleni z pracy jaką wykonaliśmy, z tego z jakim nastawieniem podeszliśmy do swoich zadań. Od pierwszego dnia zgrupowania ta grupa cechowała się wielką motywacją i chęcią do pracy, co uważam za fantastyczne podejście każdego członka tej reprezentacji. To jedyna słuszna droga jaką mogliśmy obrać i zaprowadziła nas ona do srebra mistrzostw świata. Byliśmy tak naprawdę o krok od przełamania Włochów w pierwszym i drugim secie, ale pokazali wielki charakter i wielką klasę, że jako jedyni przetrzymali ten nasz napór i ostatecznie zasłużenie zdobyli złoto.
Co czuje się na boisku, kiedy widzisz jak rywale podbijają każdą piłkę, „fruwając” w obronie, że przyjmują zagrywki lecące grubo ponad 100km/h? Była frustracja?
- Myślę, że takie emocje czuliśmy w każdym meczu, tyle tylko, że nie na tak długim dystansie. Rzeczywiście długość tego jak Włosi radzili sobie z naszym naporem była deprymująca i frustrująca, ale to tylko wzbudza nasz szacunek, że potrafili sobie poradzić z naszym naporem i przetrwać trudne chwile, które oni również mieli w tym meczu. My musimy to zaakceptować i próbować w tej chwili pogodzić się z porażką, którą ponieśliśmy w finale, przekłuwając ją w kolejny etap pracy i kolejny sukces.
Jakie plany na najbliższe dni? Będzie czas na odpoczynek i jakiś urlop?
- Na pewno nie wiele, bo PlusLiga jest już za pasem. Dobrze wiemy jak wygląda nasz kalendarz co roku, ja już po raz nasty będę jechał praktycznie bezpośrednio z kadry do klubu. Nie potrafię na tę chwilę odpowiedzieć jak długi będę miał czas na odpoczynek. Póki co mamy jeszcze tak miłe obowiązki reprezentacyjne jak spotkania z różnymi przedstawicielami, sponsorami, więc to też potrwa jeszcze dzień, czy dwa. Myślę, że o jakiś urlop przed sezonem ligowym będzie ciężko, bardziej myślę, że będzie to kwestia dni wolnych, niżeli tygodni.
Na trybunach widzieliśmy małżonkę z dziećmi, którzy bardzo Ciebie wspierają. Do tego hale pełne polskich kibiców. Takie wsparcie pomaga na boisku?
- Oczywiście. Ja od dziecka, zaczynając swoją przygodę ze sportem marzyłem o tym i przyciągało mnie to do siatkówki, że były pełne hale kibiców. W tej chwili spełniam swoje marzenia, z wielką nawiązką i wielkim przytupem, bo tak naprawdę nie ma chyba nic piękniejszego niż gramie turniejów międzynarodowych, mistrzowskich przed swoimi kibicami, przy pełnych trybunach tak bardzo emocjonujących się, tak dopingujących. Cały świat jest pod wrażeniem tego jak wygląda cała otoczka wokół meczu naszej reprezentacji. Na pewno przez to też łatwiej jest nam dostrzec rangę tego co robimy.
Jest dodatkowa duma, że na trybunach zasiadają najbliżsi i patrzą jak mąż, tatuś zdobywa medale?
- Oczywiście. Zdecydowanie lepiej jest mieć bliskich blisko siebie i móc po zwycięstwie, ale i po porażce móc z nimi dzielić te emocje. Myślę, że każdy najlepiej sobie radzi ze swoimi emocjami u boku kogoś kto go rozumie najlepiej.
Rozmawiała: Ludmiła Kamer
Fot. Damian Warwas