Zapłacki: Częstochowa zagrała dobrze, wszystko rozstrzygało się w końcówkach setów

To niuanse decydowały  o wyniku. Wszystko rozstrzygało się w końcówkach setów. Pierwszy set wygraliśmy, niestety kolejne partię wygrali nasi przeciwnicy. – stwierdził po przegranym meczu, przyjmujący Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Krzysztof Zapłacki.

ZAKSA zagrała dziś w zupełnie innym składzie i można powiedzieć, że wynik zaskoczył wielu.

– Niestety trapią nas kontuzje. W zespole jest sporo zawodników kontuzjowanych, co nam mocno przeszkadza w grze. Na treningach ciężko jest skleić 2 szóstki do trenowania, na meczu też nie gra się nam w takiej sytuacji łatwo. Staram się pomagać chłopakom, trenuje z nimi już od tygodnia. Nie jest to łatwy czas dla drużyny z Kędzierzyna-Koźla, ale i dla innych zespołów, bo wielu zawodników łapie kontuzję. Mimo wszystko walczymy i nie poddajemy się. Jak wszyscy widzieliśmy, na meczu,  Daniel Chitigoi sobie coś zrobił z palcem. Mam nadzieję, że to nie jest nic poważnego, ale wyglądało do dość nieciekawie. Cała ta sytuacja nam nie pomaga ale jako zespół walczymy niestety dziś to nie wystarczyło.

Wy zagraliście słabo czy przeciwnicy tak dobrze?

– Częstochowa zagrała dobrze. Po wynikach poszczególnych setów, widać , że to był wyrównany mecz. To niuanse decydowały  o wyniku. Wszystko rozstrzygało się w końcówkach setów. Pierwszy set wygraliśmy, niestety kolejne partię wygrali nasi przeciwnicy. Jedna lub dwie piłki w końcówkach, więcej szczęścia, trochę więcej zimnej krwi zespołu z Częstochowy i to przeważyło szalę zwycięstwa ich korzyść. Wygrali zasłużenie i gratuluję im świetnej gry.

Przegraliście z Exact Systems Hemarpol Częstochowa bo…

– Ciężko to określić. Moim zdaniem decydowały niuanse. My nie kończyliśmy piłek w końcówce, drużyna z Częstochowy na wysokich piłka wybijała nam po palcach. Uważam, że żaden z zespołów nie miał dużej przewagi nad rywalem.  Wszyscy przyjeżdżając do Kędzierzyna-Koźla, chcą wygrać z nami. Szczególnie beniaminek nie ma tu nic do stracenia, bo jak przegrają to nic się nie stanie, ale jak wygrają to już będzie ogromna sensacja, że pokonali wielką ZAKSĘ.

Jak się gra w eksperymentalnym składzie? Można mówić tu o zgraniu?

– Trudno mówić o zgraniu, kiedy na ataku jest Daniel Chitigoi, a potem zastępuje go Dima Pashytskyy, który również nie jest atakujący. Ja również nie trenuje z zespołem od początku sezonu, staram się pomóc jak najlepiej potrafię. Staramy się robić wszystko, żeby pomóc drużynie.

Przed wami ciężkie spotkanie z Asseco Resovią Rzeszów…

– Nieważne jakim wyjdziemy składem, na pewno będziemy walczyć. Chcemy wygrać, co jest do wygrania.  ZAKSA ma to w genach. Ten mecz również pokazał, że mimo ogromnych trudności, się nie podajemy i walczymy do końca. W tym pojedynku to niestety nie wystarczyło. Z tego co wiem to Olek Śliwka i Łukasz Kaczmarek nie mają jakiś ciężkich kontuzji, także mam nadzieję, że na mecz w Rzeszowie będą gotowi.

Jak Ty się czujesz w takim zespole jak Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle?

– Czuję się bardzo dobrze. Z zespołem w jakiś sposób jestem związany od 12 lat, więc chłopaków znam bardzo dobrze, klub znam od podszewki, jestem jak swój. Staram się jak mogę pomagać ZAKSIE, która ma obecnie trudny moment, jest wiele kontuzji. Ja daję z siebie wszystko co mogę.  Ile to da zespołowi to czas pokaże. Ja z pewnością będę dawał z siebie wszystko i będę pomagał jak mogę.

źródło: inf. własna