LM: porażka Jastrzębskiego po tie-breaku

Jastrzębski Węgiel w ćwierćfinale Ligi Mistrzów mierzył się z włoską Piacenzą. Drużyna mocna, w której roi się od znanych nazwisk – Leal, Simon, czy grający wcześniej w Polsce Brizard, a którą prowadzi znany polskim kibicom siatkówki trener, Andrea Anastasi, były trener reprezentacji Polski oraz kilku drużyn PlusLigi. Mistrz Polski pierwszy mecz rozgrywał na wyjeździe i od początku wiadomo było, że o punkty nie będzie łatwo. Włoska drużyna przede wszystkim słynie z potężnej siły, zarówno w ataku, jak i na zagrywce. Jak potoczył się mecz w Italii?

Piacenza rozpoczęła od błędu zagrywki, a po chwili ataku, a do tego blok ustawił Patry – 0:4. Poziom sportowy nie był wysoki, pojawiało się wiele błędów serwisowych. Drużyny najwidoczniej potrzebowały czasu, by opanować emocje. Gospodarze popełniali niewytlumaczalną ilość błędów zagrywką szczególnie, że grali we własnej hali. Jastrzębski pewnie doprowadził przewagę do końca partii, a Fornal odbijając włoski blok, dał prowadzenie polskiej ekipie.

Drugi set stał na lepszym poziomie. Od początku oglądaliśmy widowiskowe obrony, efektowne ataki – 6:6. Jastrzębski punktował serią trzech bloków, w roli głównej Huber i Fornal – 6:9. Leal coraz mocniej i skuteczniej meldował się w boisku gości, co szybko dało remis. Emocje rosły z każdym punktem – 19:19. Blok na Szymurze, autowy atak Patry i w najważniejszym momencie seta, jastrzębianie tracili dwa oczka – 21:19. Jednak to jeszcze nie był koniec emocji. Kontra Fornala i szybka odpowiedź atakiem Lucarelliego. Blok Fornala na Lucarellim dał remis 23:23. Błąd przełożenia ręki nad siatką Brizarda, dał piłkę setową Jastrzębskiemu, ale set kończył się na przewagi. Ostatecznie blok na Szymurze zakończył długą grę na przewagi, doprowadzając do remisu w meczu.

Piacenza kontynuowała swoją dobrą grę. Coraz więcej pojawiało się siłowych ataków, a w polskiej ekipie było niedokładne przyjęcie, co skutkowało problemami w ataku. Włosi coraz częściej punktował też blokiem, kontrolując wynik tej partii – 6:2, 14:8. Jastrzębski walczył do końca, starając się odrobić straty. Skuteczność ataku trzymał Patry, jednak gra punkt za punkt sprzyjała gospodarzom – 20:15. Piacenza robiła co chciała i pewnie wygrała seta, kończąc asem serwisowym.

W kolejnym secie Jastrzębski trzymał wynik, jednak wizualnie to Piacenza wyglądała lepiej w grze. Polska drużyna jakby męczyła się sama z sobą i swoimi niedokładnościami. Słabszy fragment gry miał Leal, który wyrzucał ataki w aut, a grą środkiem udało się gościom odskoczyć z wynikiem – 10:14. Piacenza mimo że robiła błędy, powoli niwelowała straty, a dwa bloki na Fornalu dały kontakt – 20:21. Ponownie ożywia się publiczność. Wprowadzony na zagrywkę Sclater zaskoczył Simona sersiwsem, ale szczęśliwa kontra Lucarelliego ponownie dała kontakt punktowy – 22:23. Huber środkiem dał piłkę setową i ten sam Polak kończy partię, doprowadzają do tie-breaka.

Niestety, to Włosi lepiej rozpoczęli ostatniego seta, a po bloku na Szymurze było 5:2. Fornal nie kończył ataków, a kontry wykorzystywali miejscowi. Zmiana stron nastąpiła przy stanie 8:5. Kolejne dwie kontry wykorzystał Romano i wynik zaczął jastrzębianom uciekać – 11:7. Piłka meczowa dla Piacenzy była w górze po ataku Lucarelliego, mecz zamknął atak Romano. Jastrzębie mimo porażki, pozostaje w grze. Do awansu potrzebuje jednak zwycięstwa u ciebie. Mecz z Piacenzą w Jastrzębiu Zdroju odbędzie się już 28 lutego o godzinie 18.00.

Gas Sales Daiko Piacenzą – Jastrzębski Węgiel 3:2 (19:25, 28:30, 25:16, 22:25, 15:11)

Piacenza: Romano, Leal, Lucarelli, Simon, Brizard, Caneshi, Scanferla (L) oraz Alonso, Gironi, Andringa
Jastrzębski: Patry, Toniutti, Fornal, Szymura, Huber, Gladyr, Popiwczak (L) oraz Sclater, Skruders, Sedlacek