Semeniuk: Wyszliśmy agresywnie nastawieni

Polacy w półfinale MŚ 2022 pokonali Brazylię, a kolejny dobry mecz rozegrał Kamil Semeniuk, dla którego to pierwszy siatkarski mundial i na pewno wywiezie z niego medal. Pytanie tylko jakiego koloru…

Zwycięski półfinał z Brazylią. Polska maszyna działała?

  • Maszyna działała, ale w niektórych momentach aż za bardzo się przegrzewała. Były momenty, gdzie tej chłodnej głowy brakowało, zwłaszcza w kontratakach, kiedy mieliśmy szansę odskoczyć rywalowi. Nie będziemy się jednak tym przejmować. Jesteśmy w finale!

Był to najbardziej intensywny mecz na tych mistrzostwach?

  • Będę szczery, to nie był najtrudniejszy mecz w moim życiu. Najbardziej intensywny mecz to ten w Kędzierzynie z Zenitem. Słynny tie-break i jeszcze złoty set. Wtedy było naprawdę kosmicznie, z tą różnicą, że tutaj była pełna hala, a tam graliśmy przy pustych trybunach. Jeżeli tamten mecz był trochę bardziej intensywny niż ten, to oceniłbym ten półfinał w na 9 w skali do 10.

Emocje były porównywalne do meczu ćwierćfinałowego z USA?

  • Myślę, że to były podobne mecze. Hala jest troszeczkę inna, jeśli chodzi o akustykę. W Spodku jest trochę mniej kibiców niż w Gliwicach z uwagi na pojemność hali, ale zawsze licznie i w stu procentach wypełniają halę. Tutaj jednak ta akustyka jest lepsza i te 7000 kibiców robi lepsze wrażenie niż tak jak było to w Gliwicach.

Brazylia była jak taki pięściarz, już leżała na deskach, a jednak wstawała i oddawała ciosy?

  • Spodziewaliśmy się takiego spotkania, bo jednak jest to półfinał Mistrzostw Świata.  Myślę, że żadna drużyna, mimo przegranego jednego seta, czy straty punktowej w secie, nie poddaje się i walczy do samego końca. Trzeba było być czujnym, bo podnosili się rzeczywiście jak taki bokser, który podnosi się i potrafi oddać. Dlatego byliśmy czujni, walczyliśmy do samego końca. Najważniejsze, że wygraliśmy. Wiedzieliśmy, że środkowi są wysocy i dobrze się przemieszczają, zwłaszcza Flavio, który znakomicie przekłada ręce nad siatką.

Debiut na Mistrzostwach Świata z medalem brzmi kosmicznie?

  • Fantastyczna sprawa. Myślę, że plan już jest zrealizowany. Chcieliśmy zdobyć jakikolwiek medal, mamy już srebro, ale wszyscy patrzymy tylko w jeden kolor. Jutro zrobimy wszystko, oddamy całe swoje zdrowie i serce, żeby ten złoty krążek zawisł na naszych szyjach.

Co stanowi Waszą siłę w tie-breakach? Pokonaliście Amerykanów i Brazylijczyków, zrobiliście coś naprawdę nieprawdopodobnego.

  • Myślę, że cierpliwość i to, że jesteśmy drużyną przez wielką literę. W trudnych momentach zawsze sobie rozmawiamy, czy to w strefie przyjęcia omawiamy jak dany zawodnik przyjmuje. Jeżeli my zagrywamy, to sprawdzamy w jakiej rotacji jest rywal, więc cały czas mamy kontakt. Przypominamy nasze taktyczne rzeczy z odprawy wideo. To jest niezwykle ważne w tych kluczowych momentach, kiedy nerwy zaczynają przewodzić, my staramy się cały czas zachować spokój, chociaż nie jest to łatwe.

Co powiedzieliście sobie w momencie, kiedy był czas w tie-breaku przy prowadzeniu Brazylii?

  • Wyszliśmy agresywnie nastawieni na tego tie-breaka. Zawsze staramy się grać każdą kolejną akcję na maksa. Mimo tego, że reprezentacja Brazylii wyszła na prowadzenie 11:10, to nic nie zmieniało. Wiedzieliśmy, że musimy być skoncentrowani na następnej akcji. Czuliśmy, że któryś z nas odpali na zagrywce i będzie szansa zrobić breakpoint. Cieszyliśmy się z każdego zdobytego punktu.

Jak na Was podziałała ostatnia akcja pierwszego seta, kiedy było blisko wyrównania, a mały błąd zadecydował o porażce?

  • Takie sytuacje zdarzają się na boisku. Najgorszą rzeczą byłoby denerwować się na tą sytuację, bo to nie pomogłoby w kolejnych setach tego meczu.
    Pierwsza myśl po ostatniej piłce w meczu? Udało się!

Z Katowic: Ludmiła Kamer
Fot. Damian Warwas