PL: Sobotni rozkład jazdy w PLS.

Sobotnie popołudnie z siatkówką zaczyna się hitem 27. kolejki, czyli spotkaniem niepokonanego od dziesięciu spotkań Projektu Warszawa z liderem tabeli Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Póżniej Cuprum Lubin zmierzy się z Jastrzębskim Węglem, a na zakończenie Cerrad Enea Czarni Radom zmierza się z GKS Katowice.

Projekt Warszawa – Aluron CMC Warta Zawiercie 3:2

Po kapitalnym widowisku Aluron CMC Warta Zawiercie uległa na Torwarze 2:3 Projektowi Warszawa. Spotkanie trwało blisko trzy godziny. Do meczu obydwa zespoły przystąpiły osłabione kontuzjami – w drużynie ze Śląska zabrakło Dawida Konarskiego, a w Projekcie – Damiana Wojtaszka. Nie wpłynęło to jednak w najmniejszym stopniu na jakość widowiska.

Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście z Zawiercia, którzy szybko wyszli na dwupunktowe prowadzenie i utrzymywali je do połowy pierwszej partii. Wówczas jednak przebudzili się siatkarze Projektu i szybko doprowadzili do wyrównania. Równa gra toczyła się do samej końcówki, gdzie ataki Urosa Kovacevica i Bartosza Kwolka wyprowadziły Wartę na prowadzenie 22:24. Znów dał o sobie znać Niels Klapwijk, który świetnie prezentował się w tym spotkaniu. Holender odnotował asa serwisowego w kluczowym momencie i pozwolił swojej drużynie na dalszą grę, z której zwycięsko wyszli warszawianie, triumfując w pierwszym secie 29:27.

Początek drugiej partii wyglądał bliźniaczo do pierwszej – znowu Zawiercianie zbudowali dwupunktową przewagę w ustawieniu z Dulskim za linią 9 metra. Bloki dołożyli Zniszczoł i Kwolek, który w pojedynkę zatrzymał Tillie, dając nam drużynie gości 10:6. Po tym, gdy Tavares wykorzystał piłkę przechodzącą, było już 15:10, ale Projekt zerwał się do pościgu i szybko zmniejszył straty do zaledwie punktu. Odbudować przewagi Jurajscy Rycerze już nie zdołali, ale długo pilnowali minimalnego dystansu – aż do … momentu, gdy pozornie łatwej zagrywki Kowalczyka nie przyjął Kovačević. Za moment środkowy gospodarzy uderzył już znacznie mocniej, trafił między Santiago Dananiego i Dulskiego i zrobiło się 22:21 dla warszawian. Po raz kolejny doszło do gry na przewagi, a ta, jak się okazało, trwała jeszcze dłużej, niż w poprzedniej partii. Ponownie Zawiercianie przejęli inicjatywę, gdy po trudnej zagrywce Michała Szalachy Uroš okazał się czujniejszy na siatce od Firleja. Goście jednak długo nie byli w stanie wykorzystać kolejnych setboli, bo albo psuli zagrywki, albo gracze z Warszawy byli skuteczni w ataku. Udało się to dopiero przy stanie 33:32, gdy po wybloku Zniszczoła atak Szalpuka podbił Szalacha, a Kwolek dociągnął spod band piłkę do Kovačevicia, który obił ręce blokujących.

Trzeci set był także wyrównany. Tym razem jednak to stołeczni odskoczyli na dwa punkty na początku partii 6:4. Jednak chyba nikogo z obserwujących mecz nie zdziwiło, biorąc pod uwagę wydarzenia z poprzednich partii, że stracili przewagę, a potem ją odzyskali. Prowadzili już 22:20, ale w decydujących momentach nie wykorzystali swoich okazji. A goście rozwiązywali trudne akcje, w czym brylował Uros Kovacević. W efekcie wygrali tę odsłonę spotkania do 22.

Gospodarze nie zrazili się przegraną końcówką i czwarta partia od samego początku obfitowała w obrony i długie wymiany. Niestety, przy stanie 6:6 w trakcie wykonywania zagrywki Dawid Dulski poczuł ból w udzie i musiał opuścić boisko, a z konieczności zastąpił go Marcin Waliński. Na prawe skrzydło przeniósł się Uroš Kovačević. Bloki Klapwijka i Nowakowskiego sprawiły, że Projekt objął prowadzenie 12:9. Nie pomógł też czas dla Michała Winiarskiego, bo po nim kontratak skończył Szalpuk. Atakujący Aluronu wprawdzie wrócił potem na parkiet, ale rozpędzeni gospodarze powiększali dystans punktowy. Po skończonym przez Nielsa Klapwijka ataku prowadzili nawet 18:11. Nie dali już sobie odebrać przewagi i doprowadzili do tie-breaka.

Tie-breaka Zawiercianie rozpoczęli od świetnej zagrywki Kwolka, po której piłkę przechodząca skończył Kovačević, a chwilę później długą wymianę atakiem po rękach na punkt zamienił Dulski. Kolejne cztery akcje padły jednak łupem graczy ze stolicy i to oni objęli prowadzenie, którzy świetnie grali w relacji blok-obrona. Świetna obrona Dananiego, z której na kontrze skorzystał Uroš, dała wyrównanie na 5:5, ale Projekt znowu odskoczył po blokach na Dulskim i Kovačeviciu. Młody atakujący zrehabilitował się, uderzając do prostej, a Zniszczoł złapał blokiem Tillie i zmniejszył się dystans Zawiercian. Remis 9:9 zapewnił goscia Kwolek, który wybił piłkę po rękach w aut, korzystając z wybloku Rejno na Nowakowskim. Ostatnie akcje należały jednak do miejscowych, którzy znowu wypracowali przewagę przy zagrywkach Firleja, a następnie domknęli mecz w ustawieniu z Kevinem Tillie w polu serwisowym. W ostatniej akcji Szalpuk zablokował Kwolka, ale statuetka MVP powędrowała do Nielsa Klapwijka, który zdobył 26 punktów – lepszy był tylko Uroš Kovačević, autor 30 oczek.

MVP: Niels Klapwijk

Projekt Warszawa – Aluron CMC Warta Zawiercie 3:2
(29:27, 32:34, 22:25, 25:19, 15:10)

Składy zespołów:
Projekt Warszawa: Kowalczyk (12), Firlej (4), Tillie (13), Nowakowski (14), Szalpuk (20), Klpwijk (26), Jaglarski (libero) oraz Grobelny, Pawlun, Weber i Wrona (1)
Aluron CMC: Kwolek (18), Zniszczoł (10), Tavares (2), Dulski (19), Szalacha (4), Kovacević (30), Danani (libero) oraz Rejno (4) i Waliński

Cuprum Lubin – Jastrzębski Węgiel 0:3

Na samym początku obie ekipy  zdobywały punkty i po atakach i po blokach, a także po błędach w ofensywie rywali. Kiedy jednak blokiem zagrali Kajetan Kubicki, a następnie dwukrotnie Florian Krage, Cuprum zaczęło uciekać. Ten drugi dołożył też kontrę i miejscowi odskoczyli na 7:3. Różnica wzrosła do pięciu punktów, gdy w ataku pomylił się Gladyr i utrzymywała się jakiś czas. Jastrzębianie zaczęli odrabiać straty, gdy w polu zagrywki stanął Tomasz Fornal (12:13), ale cały czas na czele utrzymywali się gospodarze. Tym bardziej, że cały czas Jastrzębskiemu Węglowi przydarzały się pomyłki. Gdy zagrywką punktował Aleksander Berger, Cuprum prowadziło 20:17, a po ataku Krage już 22:19. Wydawało się, że jest po secie, ale wtedy za linią końcową stanął Boyer i zrobiło się po jego punktach 22:22. Kiedy trzeba było blokiem zagrał też Jan Hadrava, a błąd Lorenca od razu zakończył seta.

Gdy jastrzębianie złapali w końcówce już swój rytm, w kolejnej odsłonie grało im się łatwiej. Skuteczny był Fornal, a dobrze zagrywał Rafał Szymura i goście odskoczyli na 6:2. Miejscowi cały czas byli jednak w grze, dobrze atakował Berger, a blokiem punktował Paweł Pietraszko i Cuprum zminimalizowało straty. Kontra tego drugiego dała remis 9:9. Wicemistrzowie Polski przy zagrywkach Hadravy znowu odskoczyli na trzy punkty (13:10), a gdy swoje w tym elemencie dołożył też Szymura było już 16:11. Tym razem miejscowi nie mieli za wiele do powiedzenia, a pojedynczy udany serwis Krage niewiele wniósł. Cały czas bardzo skuteczny był Szymura – także w bloku, a jego atak był ostatnią akcją w tym secie.

Trzecia partia była dużo bardziej wyrównana od poprzednich. Najpierw na prowadzenie wysunęli się gospodarze, w czym pomógł m.in. skuteczny w bloku Berger. Po autowym ataku Fornala Cuprum prowadziło już 7:4, ale wtedy w polu zagrywki stanął Jurij Gladyr, a jastrzębianie kończyli kontrę za kontrą. Po nieudanym ataku Krage to oni prowadzili 8:7, zwiększając różnicę przy zagrywkach Fornala (12:9). Po drugiej stronie dobrze atakował Lorenc, a zagrywał Pietraszko i różnica była minimalna. Po punkcie z zagrywki tego pierwszego prowadzenie zmieniło strony boiska (17:16). Walka trwała nadal aż do samego końca. W ostatnich chwilach zimną krew w ataku i w polu zagrywki zachował Szymura i jastrzębianie prowadzili 23:21. Lubinianie nie składali broni i wyrównali, a gra toczyła się na przewagi. Emocje sięgały zenitu, a sytuacja zmieniała się co trochę. Finalnie całe starcie zakończył zepsuty atak Lorenca.

MVP: Rafał Szymura

Cuprum Lubin – Jastrzębski Węgiel 0:3
(23:25, 20:25, 36:38)

Składy zespołów:
Cuprum Lubin: Ferens, Lorenc (14), Kubicki (3), Pietraszko (7), Krage (12), Berger (12), Szymura K. (libero) oraz Czerny (1) i Kapica
Jastrzębski Węgiel: Toniutti, Boyer (7), Gladyr (4), Fornal (15), Szymura (22), Macyra (8), Popiwczak (libero) oraz Hadrava (6), Tervaportti i Clevenot

Cerrad Enea Czarni Radom – GKS Katowice 0:3

Premierowa odsłona rozpoczęła się od wyrównanej walki. Z czasem przewagę i kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami zaczęli przejmować siatkarze GKS-u Katowice. Po asie serwisowym Jakuba Szymańskiego i kontrze skończonej przez Gonzalo Quirogę przyjezdni objęli trzypunktowe prowadzenie. Później ich zaliczka błyskawicznie rosła. Z kolei Cerrad Enea Czarni Radom, pomimo dokładnego przyjęcia, notowali niską skuteczność w ataku. Goście to wykorzystywali, broniąc kolejne piłki i bezlitośnie finalizując kontry. Rozgromili bezradnych przeciwników 25:16.

Drugiego seta otworzył atak przez środek Marcina Kani. W kolejnych akcjach obie drużyny skuteczne zagrania przeplatały z prostymi błędami (6:7). Nie brakowało przedłużonych wymian, gdy jedną z nich katowiczanie zamknęli blokiem na Schulzu, o czas poprosił trener Woicki (8:11). Po przerwie asa dołożył Domagała. Dystans szybko się powiększał. Katowiczanie wywierali presję zagrywką, kończyli kontrataki. Po asie Quirogi było już 16:9 dla GKS-u. Po podwójnej zmianie w szeregach gospodarzy Czarni zaliczyli serię przy zagrywkach Tammemy. Przy stanie 13:17 interweniował trener Słaby. W dalszej fazie seta szkoleniowiec radomian zdecydował się na powrót Schulza i Nowaka, katowiczanie odzyskali kontrolę nad grą. Chociaż w końcówce siatkarzom GKS-u zdarzyło się popełnić kilka błędów, po celnych zagraniach Domagały wygrali 25:19.

Po zmianie stron zupełnie przemeblowany zespół z Nysy zaczął z większym animuszem, ale przy dobrze dysponowanych skrzydłowych GKS-u i serwisach Domagały rywale nie mieli zbyt dużo do powiedzenia (5:2). Przewaga stopniała jednak po akcjach Rafała Buszka i bloku na Quirodze, przez co spotkanie wyraźnie się wyrównało, a po serwisie Patryka Szczurka po raz pierwszy w tym spotkaniu goscie pozwolili Stali na serię kosztującą ich prowadzenie (8:9). GKS Katowice odzyskalo je dzięki stopowaniu zapędów Japończyka Miyaury i skuteczności Quirogi oraz Adamczyka. Po autowym ataku Rafała Buszka goscie wygrywali juz 16:12, a potem asa dołożył Quiroga i katowiczanie znów dominowali na boisku. Gospodarze liczyli na szybką rękę w ataku Zouheira El Graouiego, dzięki któremu nadal byli w grze o seta mimo niekorzystnego rezultatu. Katowiczanie mogli jednak liczyć na Jakuba Szymańskiego, po którego potężnych serwisach prowadzili 22:17! Nie było wątpliwości, kto wygra za trzy punkty, a pełną zdobycz w tym meczu zapewnił blok Adamczyka na 25:19.

MVP: Jakub Szymański

Cerrad Enea Czarni Radom – GKS Katowice 0:3
(16:25, 19:25, 25:27)

Składy zespołów:
Czarni Radom: Schulz (14), Nowak, Tammemaa (3), Lemański (9), Rusin (7), Firszt (10), Masłowski (libero) oraz West, Gąsior (1) i Łukasik
GKS Katowice: Szymański (16), Kania (5), Domagała (17), Adamczyk (4), Seganow (1), Quiroga (14), Mariański (libero) oraz Mielczarek i Nowosielski