Dejewski: wypada przeprosić kibiców

Jastrzębski niespodziewanie przegrał z Barkomem i to w kiepskim stylu. Po meczu wypowiedział się asystent trenera Mendeza, Leszek Dejewski oraz przyjmujący Rafał Szymura.

Leszek Dejewski – asystent trenera Jastrzębskiego Węgla

Wyszliście drugim składem i od początku ten mecz się nie układał po waszej myśli. Założenie się nie sprawdziło?

– Nie. Było trochę inaczej niż sobie to wyobrażaliśmy. Myśleliśmy, że ten zespół, który wyszedł w pierwszym secie pociągnie tą grę. No niestety, zespół ze Lwowa się nie poddał, a my graliśmy słabo. Trzeba przyznać, że nie graliśmy swojej siatkówki.

To pokazało, że jednak Jastrzębski nie ma ławki rewerwowych?

– Myślę, że nie. Było może trochę za dużo eksperymentów, ale to miało jeden cel, żeby ci podstawowi gracze sobie odpoczęli troszkę przed tymi ważnymi meczami w sezonie.

Ale i tak nie odpoczęli, bo żeby nie było blamażu, trener Mendez wpuścił ich na boisko.

– Chłopcy widzieli, że to wygląda bardzo źle i dali znak trenerowi, że są gotowi do gry. Wtedy Marcelo dokonał kilku zmian.

Co ze zdrowiem rozgrywającego Bena Toniuttiego? Jego spokoju najbardziej zabrakło.

– Z Benem mamy największy problem. Kontuzja łydki teoretycznie jest wyleczona, ale na pełny i pewny powrót potrzeba czasu. Trenuje w miarę normalnie, bo tak na 80-90%, nie robi jedynie jakiś nagłych przyspieszeń. Dlatego w tym meczu daliśmy mu odpocząć, aby mógł zagrać cały mecz w Piacenzie (ćwierćfinał Ligi Mistrzów – przyp. red.). Niestety Jarek Macionczyk też ma problemy z łydką i w jego przypadku, na powrót potrzeba parę tygodni. O ile w ogóle wróci, bo wiemy ile Jarek ma lat. Pracuje cały czas z fizjoterapeutami i mam nadzieję, że w tym najważniejszym momencie dla nas, w play offach nam pomoże.

Przegrany mecz może się zdarzyć, jednak styl gry z Barkomem, nie przystoi mistrzom Polski.

– Nie robiłbym z tej porażki tragedii. Oczywiście, przegraliśmy wyraźnie, bo to że w dwóch setach do 23, to po prostu wyciągnęliśmy w końcówkach. Kibice przyszli oglądać nas wygrywających, jak zwykle. Niestety nie daliśmy im w tym meczu tej satysfakcji i wypada ich przeprosić za to. Jednak są nadrzędne cele i mam nadzieję, że jak wrócimy z Piacenzy, to będziemy w innych humorach i inaczej będziemy o tym dzisiajszym meczu myśleć.

Rafał Szymura – przyjmujący Jastrzębskiego Węgla

– Czasami takie dni się zdarzają. Chłopaki z Lwowa zagrali bardzo dobry mecz. My mieliśmy swoje problemy, trener dał szanse zmiennikom. Trudno, nie ma co ukrywać, że nasza liga jest mocna i takie mecze się zdarzają. Mamy teraz ważniejsze mecze. O tym spotkaniu musimy zapomnieć, poprawić swoją grę i zagrać dobrze w Piacenzie.

Zmiennicy nie udźwignęli presji?

– Może to wynika ze stresu? Wiem, ze swojego przypadku, że nie jest łatwo wejść w mecz i wykorzystać taką szansę. Sam jeszcze w poprzednim sezonie takie szanse dostawałem, a nie każdą umiałem wykorzystać. Nie czuje się wtedy boiska, nie ma rytmu meczowego. Ale to już było. Teraz musimy się otrzepać, wiemy, co mamy poprawić i wrócić na zwycięską ścieżkę. Walczyliśmy, próbowaliśmy. W dwóch setach zabrakło nam dwóch punktów i te partie byłyby na naszą korzyść. Waga spotkania też była inna niż ta, które czeka nas w Lidze Mistrzów. Nie lekceważymy nikogo, ale braliśmy pod uwagę, że porażka może się przydarzyć. Cały plan przygotowań teraz skupia się na tym, żeby jak najlepiej wypaść we Włoszech.