Gladyr: daliśmy “ciała” i musimy przyjąć to na klatę

Jastrzębski Węgiel prowadząc w meczu o Superpuchar 2:0 i 19:12 w trzecim secie, nie wykorzystał okazji i przegrał pierwsze trofeum w tym sezonie. Zobaczcie co po meczu mówili środkowi mistrza Polski: Norbert Huber i Jurij Gladyr.

Norbert Huber – środkowy Jastrzębskiego Węgla

Mieliście mecz pod kontrolą, wynik 19:12 i ostatnia prosta po Superpuchar. Co się w tym momencie wydarzyło?

– W trzecim secie wszedl chłopak z Rumunii, zaserwował asy i trochę się nasza gra skończyła. Stanęliśmy w jednym ustawieniu i wtedy nam się gra posypała. Później opadliśmy już zupełnie i przegraliśmy ten mecz. Mieliśmy też sporo kontr niewykorzystanych, ale trudno. Nie czuję, abyśmy mieli teraz wieszać psy na swojej drużynie.

Może w tym sezonie wymienicie się trofeami z ZAKSĄ? Oni Superpuchar, to wy Puchar i LM?

– Trudno przewidzieć, co będzie za kilka miesięcy. Myślę, że mamy wszystko by wygrywać, by zdobywać trofea. Musimy tylko pracować, skupić się na sobie i nie przejmować się tym meczem.

Jak twoje zdrowie? Poczułeś jakiś skurcz, coś pociągnęło, że poprosiłeś o zmianę?

– Nie wiem co się stało. W sobotę będę w klinice i zobaczymy co się dzieje. Myślę teraz, że chyba wszystko będzie ok. Coś mnie pociągnęło i nie chciałem ryzykować.

Jurij Gladyr – środkowy Jastrzębskiego Węgla

Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z waszym scenariuszem. Zakończenie tej “historii” okazało się bolesne?

– Cóż mam powiedzieć, był to popis życiowej lekcji, a nie tylko siatkówki. W życiu też takie sytuacje się zdarzają, że jak nie bierzesz co jest twoje, to się po chwili mści.To właśnie wydarzyło się na boisku w Spodku. Już “witaliśmy się z gąską” tak naprawdę, ale scenariusz na ten wieczór widocznie był inny i to kędzierzynianie świętują po wspaniałym tie-breaku.

Wydawało się, że mieliście luz i robiliście swoje. Co więc doprowadziło do tak diametralnej zmiany waszej gry?

– No właśnie, mieliśmy luz. Patrząc na tablicę, gdzieś był wynik 19:12 myśleliśmy, że “jesteśmy w domu”, a siatkówka pokazała swoje inne oblicze. Taki jest sport i dlatego jest piękny, dlatego go kochamy. Takie sytuacje nie zdarzają się codziennie, ale no cóż. Daliśmy przysłowiowego “ciała” i musimy przyjąć to na klatę.

Początek sezonu ligowego a już sypią się kontuzje. W trakcie meczu z boiska zszedł Huber. Wiesz dlaczego?

– Norbi coś tam poczuł i zszedł z boiska, aby dmuchać na zimne, bo to początek sezonu. Wszedł Musi (M’Baye – przyp.red.) i dobrze go zastąpił. Staraliśmy się wrócić do tego meczu, ale niestety ktoś przyszedł i przełączył ten “włącznik”, który był odpalony dla nas. Od tego momentu “światło świeciło” dla ZAKSY. Losy spotkania się odwróciły.

Walki jednak nie można wam odmówić.

– Nie było jakiejś paniki, po prostu my obniżyliśmy loty, Zaksa zaczęła grać bardzo dobrze. To my od pewnego momentu cały czas goniliśmy wynik, ale ta pogoń się nie udała.

Rozmawiała: Ludmiła Kamer