- LM: Jastrzębski z kompletem punktów w Niemczech
- LM: Warta lepsza od Milano na włoskiej ziemi
- LM: Projekt niepokonany w grupowej rywalizacji
- PL: 14 kolejka – wyniki
- Szymura: jesteśmy fajną drużyną
- PL: 13 kolejka – wyniki
- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
Grbić: Znam chłopaków lepiej niż pokazują suche statystyki
- Updated: 9 września, 2022
Rozmowa z trenerem reprezentacji Polski Nikolą Grbiciem po zwycięskim meczu ćwierćfinałowym z drużyną USA.
Trudny mecz z drużyną USA, w którym ostatecznie o zwycięstwie zadecydowało co?
- Końcówki wyłoniły zwycięzcę. W tie-breaku nie mieliśmy najlepszej skuteczności ataku w porównaniu do rywala, ale byliśmy w stanie nadrobić to naszymi asami. W tej decydującej partii punktowaliśmy zagrywką trzy razy, Amerykanie ani razu.
Nie „odpalił” w tym meczu Kamil Semeniuk, który do tej pory nie zawodził. Dlaczego postanowił pań wrócić do niego w decydującym secie?
- Znam tych chłopków, z niektórymi pracowałem już wcześniej, więc znam ich bardzo dobrze, lepiej niż pokazują to suche statystyki. Wiem, na co ich stać, co pokażą na boisku, nawet jeśli zaczną spotkanie, potem zostaną ściągnięci i ponownie pojawią się na parkiecie. Jak na przykład Kamil Semeniuk.
Zupełnie inaczej zachował się Śliwka – o ile turniej rozgrywa nie najlepszy, to mecz ćwierćfinałowy zagrał od początku do końca bardzo dobrze.
- Aleksander Śliwka to zawodnik właśnie na takie mecze. Miewa swoje problemy, ale nie widziałem jeszcze, żeby w ważnym spotkaniu zagrał źle. Ma świetne podejście do takich meczów. Bartek Kurek również jest takim zawodnikiem, oglądając jego statystyki z poprzednich spotkań pewnie zwracaliście uwagę, że ma 40-45 procent skuteczności, a przecież w najważniejszych meczach poprzednich mistrzostw świata miał po 85 procent. I zastanawialiście się, dlaczego teraz tak nie gra. U Amerykanów podobnie było z Mattem Andersonem. Wcześniej nie był nawet blisko swojego normalnego poziomu. A z nami zagrał świetnie. Tacy właśnie są najlepsi siatkarze na świecie. Wiem, że musisz przygotować swój zespół na wszystko, na przyjęcie czy obronę, ale w takich spotkaniach jeden epizod może zmienić wszystko. Nigdy nie wiadomo, który to będzie. Na szczęście dla nas, naszą najlepszą siatkówkę zaprezentowaliśmy dokładnie w tym momencie, w którym tego najbardziej potrzebowaliśmy czyli w tie-breaku.
Jest pan w stanie wyróżnić jakiegoś zawodnika po tym meczu?
- Każdy z moich zawodników zagrał dobrze. Paweł Zatorski miał problem z nogą i dlatego do obrony wchodził Kuba Popiwczak, ale pomimo tego Zatorski naprawdę trzymał przyjęcie. Każdy coś od siebie dodał i z tego jestem ogromnie zadowolony.
Uraz Pawła Zatorskiego jest poważny?
- Na ten moment będziemy radzić sobie z symptomami urazu, oczywiście, sprawdzimy co się stało odpowiednimi badaniami, nie będziemy ryzykować jego zdrowiem. Jakub Popiwczak to też rewelacyjny libero, Paweł ma doświadczenie, ale dla mnie jako trenera to coś rewelacyjnego, że mam do dyspozycji tak szeroką ławkę.
Ten zacięty i wygrany bój ćwierćfinałowy pozytywnie wpłynie na drużynę przed kolejnymi meczami?
- Takie mecze, takie zwycięstwa budują charakter i mentalność. Kiedy masz problemy, walczysz z wymagającym rywalem i wygrywasz. Jak mam być szczery, to cieszę się, że i my i Włosi awansowaliśmy do strefy medalowej, bo żadna z drużyn nie kalkulowała. My ponownie pokonaliśmy Stany Zjednoczone, a dla mnie, gdyby Christenson grał bez urazu, nie wiem jakby ten mecz się skończył. Po ostatnim gwizdku powiedziałem Johnowi Sperawowi, że oba zespoły zagrały na poziomie finału mistrzostw świata.
Pierwsze dwa sety wygrane dość gładko, a później co się zadziało, że kolejne dwa przegraliśmy?
- Kiedy z takim zespołem prowadzić 2:0, to wiadomo, że po drugiej stronie będzie jakaś reakcja. Tak się stało. Nie wiem, co dokładnie myślą moi zawodnicy, ale staram się im pomagać. Przypominam, jak przygotowaliśmy się taktycznie do tego spotkania. Na koniec mogę jedynie powiedzieć, że sposób w jaki wróciliśmy do meczu w tie-breaku, udowodnił, że radzą sobie z emocjami.
Z Gliwic: Ludmiła Kamer