Łomacz: To jest walka na noże

Rozgrywający Grzegorz Łomacz wypowiedział się po meczu półfinałowym mistrzostw świata z Brazylią. Polski rozgrywający w niedzielny wieczór drugi raz w karierze zagra o mistrzostwo świata.

Wygrany półfinał, to najważniejsze, jednak po raz kolejny zafundowaliście nam niezły dreszczowiec.

  • Ciężko na gorąco to wszystko opisać. To był bardzo dziwny mecz, wydaje mi się, że obie drużyny długo szukały swojego rytmu i zdarzały się różne dziwne akcje. Dopiero w drugiej połowie tego spotkania były one już o wiele bardziej zacięte, było sporo walki na maksa. Cieszymy się, że w tie-breaku nam wyszło, choć nawet oglądając te akcje byliśmy mocno spoceni.

Nie poddawaliście się do końca, nawet w tych przegranych partiach. To jest mocny punkt Waszego teamu?

  • Nawet w tym pierwszym secie, kiedy po ostatniej akcji i wideoweryfikacji, uciekła nam cała partia, dalej dawaliśmy z siebie wszystko. Ta drużyna już się tym charakteryzuje, że bez względu na sytuację daje z siebie wszystko, gra swoje i cały czas wierzy w zwycięstwo. Zagraliśmy do samego końca na swoim poziomie.

Spodek po raz kolejny odleciał?

  • Za każdym razem, kiedy w tych mistrzostwach wchodzimy do Spodka, kibice naprawdę robią wrażenie. Chyba wszyscy ulegają tym emocjom, zarówno my, jak i drużyny przeciwne. Trudno to wyłączyć przy takiej atmosferze na trybunach, ale czujemy wsparcie od kibiców.

Z kim wolelibyście zagrać w finale? Włochy, czy Słowenia?

  • Może być nawet i pięć setów, bez względu na to, z którą drużyną najważniejsze, żebyśmy w niedzielę wygrali trzy partie.

W tie-breaku kilkukrotnie traciliście przewagę i odrabialiście straty. Było nerwowo?

  • To jest walka na noże. Na boisku każdy koncentruje się na tym, co trzeba zrobić w danej akcji i ten wynik schodzi na drugi plan. Cieszymy się, że w tych kluczowych akcjach Kamil Semeniuk tak świetnie zagrywał, że udało nam się zakończyć tę partię i cały mecz na naszą korzyść.

Z Katowic: Ludmiła Kamer