Semeniuk: na kadrze jesteśmy wszyscy równi

Kamil Semeniuk z sezonie ligowym wygrał z włoską Perugią wszystko co było do wygrania. Jednak jak mówi, przyjeżdżając na kadrę, sukcesy klubowe nie mają znaczenia. Z Kamilem rozmawialiśmy po pierwszym sparingu biało-czerwonych, z Niemcami. Polska przegrała 1:3 w Spodku.

Jakie są twoje odczucia po tym meczu?

– Przegraliśmy, to nie jestem zadowolony.Pamiętajmy, to jest dopiero początek przygotowań. Jesteśmy w tym początkowym trybie, czy z siłownią, czy z treningami, więc na pewno to nie jest optymalna nasza forma. Niemniej jednak drużyna z Niemiec fajnie zagrała i trzeba im oddać, że pokazali klasę. Mimo tego, że nie przyjechali chyba ze swoimi najlepszymi zawodnikami, to mecz stał na bardzo wyrównanym, wysokim poziomie. Oni zdecydowanie lepiej zagrali w ważnych momentach, w końcówkach zwłaszcza.

Myślisz, że jakby w pierwszym secie udało się nie stracić tej serii punktów, to trochę inaczej to spotkanie by się ułożyło?

– Pewnie, że tak. Tak samo mieliśmy w tym czwartym secie, ja mogłem dograć lepiej jedną piłkę, nie tak agresywnie na siatkę i może byśmy wyszli na prowadzenie, i mieli szansę wyrównać na dwa do dwóch.

No tak się wstępnie umówili trenerzy, na 4 sety.

– No właśnie, więc mógłby być remis, albo byśmy jeszcze może zagrali jednego krótkiego seta tiebreak. Ja miałem jeszcze siłę, więc chętnie bym jeszcze zagrał. No nic, na pewno będzie dużo analizy, dużo do poprawy, jak trener powiedział. Ale tak jak mówię, to jest dopiero początek. Niektórzy są nowi w reprezentacji, też muszą się nauczyć systemu grania, tego co tutaj w naszej reprezentacji jest. Myślę, że idzie w dobrym kierunku. Nie przegraliśmy do zera, więc też nie ma wstydu. Robiliśmy naprawdę wszystko, co mogliśmy, na ten moment.

Chyba tak mentalnie też dobrze dać trochę nogę już z tej Spały, bo zgrupowanie, mimo wszystko to ciężkie treningi. Lepiej zagrać mecz przy pełnych trybunach?

– Oczywiście, fajnie jest zawsze grać. Ja osobiście byłem może z tydzień w tej Spale, więc przyjechałem i od razu się przygotowałem. Miałem dzisiaj okazję zagrać, więc ja się cieszę. Lubię grać, lubię więcej mieć meczów, niż treningów.

Łatwiej się przyjeżdża na kadrę, gdy jest się po bardzo dobrym sezonie? Mam na myśli taką kwestię mentalną.

– Zdecydowanie tak. Lepiej jest przyjechać na kadrę, gdy wygrywa się wszystko, co było do wygrania. Z Perugią się to udało, więc po prostu jest takie lepsze samopoczucie, może większa pewność siebie. I tyle, ale trener też nas uczulał i mówił nam, że to co osiągnęliśmy w klubach, to zostawiamy z tyłu. Tutaj wszyscy jesteśmy tacy sami, wszyscy jesteśmy równi, nie ma gwiazd, nie ma, że Semeniuk przyjechał z Perugii i wygrał wszystko, co było do wygrania. Każdy z nas jest zawodnikiem reprezentacyjnym i wszyscy się traktujemy na równi, z szacunkiem, niezależnie od tego, co osiągnęliśmy w klubie.

Coś się zmieniło w porównaniu z poprzednimi latami, jeżeli chodzi o kadrę?

– Nie, kompletnie nie, jest dalej tak samo fantastycznie. Ja już jestem przyzwyczajony do tego wszystkiego. Myślę, że nowe twarze w reprezentacji szybko się też zaklimatyzują, bo naprawdę mamy bardzo fajną atmosferę. To wszystko ze względu na to, co powiedziałem, niezależnie od tego, co osiągnął ktoś w klubie. Jeżeli komuś się zdarzy wychwalać tym, co się osiągnęł, to szybko ktoś z boku ukróci i nie ma chwalenia się tym, co się osiągnęło. To jest reprezentacja i tutaj jedziemy wszyscy na jednym wózku.

Fot. PZPS