1/4MŚ: Słowenia potrzebowała 4 setów

W drugim środowym ćwierćfinale mistrzostw świata w Lublanie reprezentacja Słowenii mierzyła się z Ukrainą. Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęli goście, którzy niespodziewanie w pierwszej partii pokonali gospodarzy do 18. W kolejnych odsłonach górą byli już jednak Słoweńcy i to oni, wygrywając mecz w czterech setach, wywalczyli awans do najlepszej czwórki czempionatu.

Dobrze weszli w to spotkanie Ukraińcy, którzy jako pierwsi wypracowali sobie dwupunktowe prowadzenie. Powiększyli je jeszcze, gdy blokiem popisał się Oleg Płotnicki, a w aut zaatakował Toncek Stern (6:10). W ataku nie mylił się za to Illia Kowalow. Bez zarzutu spisywał się także Wasyl Tupchii, dzięki czemu w końcówce można już było mówić o dominacji reprezentacji Ukrainy (23:15). To zatem ta drużyna triumfowała w premierowej odsłonie, o czym zdecydowała ostatecznie udana akcja Tupchii (25:18).

W kolejną odsłonę lepiej weszli Słoweńcy, którzy dobrze popracowali w obronie. Po swoim udanym bloku mieli więc już o trzy oczka więcej (4:1). Nie trzeba było jednak długo czekać na odpowiedź Ukraińców w postaci asa Płotnickiego. Tym samym musiał się więc popisać Klemen Cebulj, żeby Słowenia mogła powrócić na wyższe prowadzenie (8:6). Emocji jednak nie brakowało, gdyż Ukraińcy dobrze grali na kontrach i tym samym to znowu oni byli o oczko lepsi. Sytuacja odmieniła się w okolicach końcówki i dzięki skuteczności Tine Urnauta oraz bloku Jana Kozamernika to Słoweńcy byli bliżej wygranej (23:20). Mimo tego konieczna okazała się gra na przewagi, w której lepsi okazali się siatkarze ze Słowenii. Przesądził o tym autowy atak Płotnickiego (24:26).

Na początku trzeciego seta także nie zabrakło zaciętej gry punkt za punkt. Dopiero po ataku Cebulja to Słoweńcy wyszli na dwupunktowe prowadzenie (8:6). Nie najlepiej spisywali się jednak w polu serwisowym i wynik zaraz wskazał na remis. Po asie Płotnickiego to więc Ukraińcy mieli jedno oczko więcej (12:11). Pomylił się jednak Kowalow i znowu nastąpiło wyrównanie. Do tego Słoweńcy dołożyli blok i po chwili objęli wyższe prowadzenie. Szczególnie, że asem popisał się jeszcze Stern (22:17). Słowenia nie zmarnowała więc swojej szansy i po raz kolejny cieszyła się z wygranej po punktowej zagrywce Cebulja (25:19).

Wygrana napędziła Słoweńców, którzy po swojej sprytnej akcji mieli już o dwa oczka więcej (3:1). W siatkę zaatakował jednak Urnaut i wynik wskazał na remis. Błędy popełniali także Ukraińcy, przez co ich rywale mogli powrócić na dwupunktowe prowadzenie (10:8). Nie wyeliminowali ich także później, przez co ich strata jeszcze się powiększyła (10:15). To pozwoliło Słoweńcom poczuć się pewniej, co potwierdził jedynie as Cebulja. Ukraińcy musieli więc popracować w polu serwisowym, aby zawalczyć w tym meczu. Asy Płotnickiego niemal doprowadziły do wyrównania, ale w decydującym momencie Słoweńcy wykonali kończący atak i to oni wyszli zwycięsko z tego pojedynku (25:23).

Słowenia – Ukraina 3:1
(18:25, 26:24, 25:19, 25:23)

Składy zespołów:
Słowenia: Stern (1), Pajenk (9), Kozamernik (9), Vincic, Urnaut (11), Cebulj (23), Kovacić (libero) oraz Ropret (1), Mozić (7)
Ukraina: Drozd (9), Płotnicki (30), Semeniuk (9), Tupchii (12), Kowalow (10), Szczytkow, Kanajew (libero) oraz Polujan, Kisiliuk, Synycja