- Rećko: walczyliśmy o każdą piłkę
- Wiśniewski: mieliśmy trochę problemów
- Grobelny: bardzo bym chciał reprezentować ZAKSĘ jako Polak
- Hadrava: musimy zacząć zbierać punkty
- Kaczmarek: wygrana w takim stylu napawa optymizmem
- PL: 6 kolejka – wyniki
- Popiela: pokazaliśmy charakter
- Janusz: chcielibyśmy wygrywać wszystko
- Jarosz: zabrakło nam trochę siły ofensywnej
- Lipiński: nasza głowa była skupiona na tym, co chcemy zrobić
Semeniuk: Jestem wymagający wobec siebie
- Updated: 30 sierpnia, 2022
Kamil Semeniuk rozegrał kolejny bardzo dobry mecz, w którym reprezentacja Polski pokonała Stany Zjednoczone. Po meczu rozmawialiśmy z polskim przyjmującym o zakończonej fazie grupowej mistrzostw świata, ale też o grze biało-czerwonych.
Zwycięstwo z reprezentacją USA mimo niełatwego meczu cieszy podwójnie?
- Cieszymy się z wygranej, to najważniejsze. Na pewno analizując to spotkanie, można się doszukać elementów, które nie funkcjonowały super dobrze. Było też jednak kilka elementów, które dobrze funkcjonowały. Udało nam się ograniczyć jednego z najlepszych atakujących na świecie – Andersona, więc myślę, że są plusy tego meczu i minusy do wyciągnięcia i przeanalizowania.
Pierwszy set zaczęliście trochę niemrawo, jednak w kolejnych potrafiliście dołożyć kolejne elementy, jak zagrywka, czy blok. Rozkręcaliście się z każdym setem coraz bardziej?
- Bardzo fajnie, że w kluczowych momentach poszczególnych setów funkcjonowała zagrywka, czy dokładaliśmy blok, czy udało się wybronić ważny atak i wyprowadzić kontrę. Tak jak powiedziałem, na pewno jest kilka elementów, które cieszą.
Swoją wypowiedzią w mediach odnośnie tego, że wolałbyś zagrywać w ciszy, jak to ma miejsce w tenisie wywołałeś niezłą burzę wśród kibiców. Dzisiaj pokazałeś, że jednak ten doping głośny potrafi też ponieść?
- To nie była sugestia, że kibice mają być ciszej, czy cokolwiek w tym stylu. Ja się bardzo cieszę, że mogę być na parkiecie w meczu gdzie jest pełna hala, a kibice naprawdę są siódmym zawodnikiem na boisku. To była moja preferencja, że jeżeli byłoby to możliwe, to wolałbym aby było jak w tenisie. Jednak kibice jak mogą, to niech kibicują jak najgłośniej, a na pewno będzie bardzo dobrze. Jeżeli ktoś miał jakieś wątpliwości, że presja nakładana przez kibiców w takich momentach, gdy się idzie w pole zagrywki może mnie wytrącać z równowagi, czy powodować, że będę psuł zagrywki, to dzisiaj chyba udało się udowodnić, że tak nie jest. Co prawda nie czytam komentarzy na temat tego co się dzieje na mistrzostwach świata, a o tym, że wywołałem “burzę” tą wypowiedzią dowiedziałem się od narzeczonej. Myślę, że moje słowa zostały źle odebrane i tyle mam w tym temacie do powiedzenia.
Faza grupowa zakończona. Patrzycie i analizujecie turniejową drabinkę, to co może się wydarzyć w kolejnych fazach?
- Oczywiście, że każdy z nas, ale i każdy ze środowiska siatkarskiego już po meczu z Bułgarami gdzieś tam patrzył i obliczał jak to może wyglądać po fazie grupowej. Myślę, że będzie bardzo mała szansa, by w ćwierćfinale uniknąć starcia z Amerykanami, oczywiście o ile do niego dojdziemy. Myślę, że tym bardziej, mimo wszelkich spekulacji na temat tego czy warto, czy nie warto wygrać z nimi spotkanie w grupie, to zwycięstwo da nam dodatkową pewność siebie i poczucie, że skoro wygraliśmy w grupie, to dlaczego nie mamy tego powtórzyć w ćwierćfinale.
To, że mieliście swoje problemy w tym meczu, a zdołaliście wygrać, jeszcze dodatkowo pokazuje jak jesteście mocni?
- Myślę, że tak, bo nasza gra nie była porywająca i kilka elementów naprawdę może lepiej funkcjonować w naszej grze. To na pewno może dobrze na nas wpłynąć przed kolejnymi meczami, że mimo nieco słabszej gry potrafimy wygrywać z taką drużyną jak reprezentacja Stanów Zjednoczonych.
Zaczyna już brakować świeżości i pojawia się zmęczenie?
- Świeżość może powoli ucieka. Na pewno najwięcej świeżości było na mecz z Bułgarią. Dzisiaj nie ukrywam, że były “ciężary” jeżeli chodzi o moją dyspozycję, o moje samopoczucie. Jednak najważniejsze, że mimo to daliśmy radę i nie przełożyło się to na moją niską skuteczność.
Trener w trakcie meczu zwracał uwagę co należy poprawić?
- Ja sam widzę, trener nie musi mi tego mówić. W tym meczu na przykład mogłoby być lepsze przyjęcie zagrywki, szczególnie w moim wykonaniu, ale też ogólnie całej drużyny. Niektóre zagrywki rywali nie były super szybkie. Jak to trener mówi, że te serwisy do 100 km/h powinniśmy przyjmować perfekcyjnie i w pierwszej akcji kończyć atak, zdobywając punkt.
To słabsze przyjęcie jednak nie przełożyło się na tak.
- Fajnie, że potrafimy grać odrzuceni od siatki, przy negatywnym przyjęciu, że potrafimy grać cierpliwie i w ataku nie popełniać głupich błędów. Staramy się grać bardziej technicznie wtedy, opierając na przykład piłkę o blok rywali, by nie popełniać prostych błędów.
Czy nie jesteś zbyt surowy dla siebie? Statystyki masz dobre w każdym elemencie, punktowałeś również każdym elementem.
- Ok. Fajnie, że innym elementem siatkarskim potrafię pomagać drużynie. Ja jestem wymagający wobec siebie. Jestem przyjmującym i mam przede wszystkim dobrze przyjmować. Jeżeli ja będę dobrze przyjmował, to Marcin Janusz będzie miał większy komfort na rozegraniu, a wtedy te procenty w pozostałych elementach również będzie łatwiej utrzymać.
Faza grupowa zakończona. Teraz w sumie macie cztery dni wolne do kolejnego meczu. Będzie czas na odpoczynek?
- Jesteśmy nadal w turnieju, więc nikogo nie zaskoczę mówiąc, że w te wolne dni nadal będziemy koncentrować się na mistrzostwach świata. Myślę, że te kilka dni wykorzystamy, by jak najlepiej przygotować się do kolejnego spotkania.
Czy taka dłuższa przerwa w turnieju może zaszkodzić, wybić z rytmu?
- Moim zdaniem rytm jaki mieliśmy teraz, czyli mecz i dzień wolny, po czym kolejny mecz i dzień wolny, to takim systemem moglibyśmy grać cały czas. Teraz mamy kilka dni wolnych, więc na pewno będzie czas na zregenerowanie się, na zaleczenie jakiś mikrourazów, bo to jest moment kiedy już każdego coś tam delikatnie boli. Później będziemy już szlifowali formę i przygotowywali się do kolejnego spotkania.
Po raz kolejny bardzo dobrą zmianę w meczu z USA dał Tomek Fornal. To taki reprezentacyjny Joker?
- Myślę, że określenie Tomka jako “Joker”, to dobre określenie. Rzeczywiście wchodzi w trudnym momencie, nie pęka, daje z siebie maksa. Oczywiście zawsze go wspieramy, gdy po wejściu nie wyjdzie mu jakaś akcja, bo to nie jest proste wejść w trudnym momencie. Tomek jednak wchodzi i gra bardzo dobrze.
Gdzieś w mediach pojawiła się informacja, że ćwiczysz również jogę. To ona pozwala się wyciszyć?
- To pierwsze słyszę, że ćwiczę jogę (śmiech). Rzeczywiście nieraz przed snem, w pokoju gdzieś tam się jeszcze rozciągam, ale to nie joga.
Z Katowic: Ludmiła Kamer