Bieniek: chciałbym podziękować kibicom

Mateusz Bieniek w drugim secie odwrócił losy partii swoim trudnym serwisem. Jak sam twierdzi, dopiero wraca do gry po przerwie.

Kolejna wygrana drużyny i kolejny dobry Twój mecz. Forma zadowalająca?

– Odbyłem tak naprawdę trzy treningi na hali. Ciężko jest wrócić do gry na właściwym poziomie po takiej przerwie. Starałem się jednak chłopakom za bardzo nie przeszkadzać. Cieszy to, że wygraliśmy za trzy punkty z mocnym rywalem. Mecz trwał krótko, to też jest dodatkowy plus, bo kolejne spotkanie już w sobotę z reprezentacją Chin.

Kibice jak zwykle dopisali. W Łodzi doping poniósł?

– Była prawie pełna hala, zawsze to się lepiej gra, jak czuć ich wsparcie płynące z trybun. Żywiołowy doping był przez cały mecz. Z tego miejsca chciałbym bardzo serdecznie podziękować kibicom, za to co dla nas robią.

Francuzi zagrali bez trzech podstawowych zawodników. Było to odczuwalne osłabienie z perspektywy rywala?

– Na pewno Francuzom ciężko grało się bez Toniuttiego, N’Gapetha i Grebennikova. Ale tak naprawdę trzeba zauważyć, że praktycznie wszystkie drużyny nie grają swoimi najmocniejszymi składami. My też przecież cały czas przechodzimy rotacje, tak jak inni, a mimo to wygrywaliśmy swoje spotkania. Cieszą więc trzy punkty zdobyte dzisiaj, a to, że u nich nie było trzech najmocniejszych zawodników to już schodzi na dalszy plan.

Seria Twoich zagrywek i odwrócenie wyniku seta, to decydujący moment o wyniku meczu?

– W drugim secie Francuzi złapali więcej pewności siebie. Jednak nam udało się wygrać w tym secie. Tak, to był kluczowy moment tego spotkania. Jeśli mam być szczery, to nawet nie pamiętam ile zagrywek wykonałem (osiem serwisów – przyp.red.), ale wydaje mi się, że ta seria może być w pierwszej trójce moich najlepszych.

Trener już znany jest z tego, że dużo krzyczy i nie przebiera w słowach. Tobie się już oberwało?

– Vital jeszcze na mnie nie krzyczał. Myślę, że jeszcze mam taryfę ulgową, ale ten moment pewnie się zbliża powoli (śmiech).

 

Z Łodzi: Ludmiła Kamer

Fot. FIVB