Szalacha: Chłopaki robią wielką robotę

Michał Szalacha, środkowy Jastrzębskiego Węgla mimo, że z zespołem trenuje od kilku dni, rozegrał bardzo dobre zawody podczas pierwszego meczu o brąz, gdzie rywalem był Aluron Virtu. Szalacha zdobył 10 punktów, przy 75% skuteczności ataku (na 8 piłek, skończył 6), dokładając 3 bloki oraz 1 asa serwisowego.

Wchodzisz w drugim secie, w trudnym momencie, pod presją wyniku… To nie było łatwe spotkanie?
– Na pewno ciężkie spotkanie, to jest gra o medale. Nie jestem przyzwyczajony do takiego grania, ponieważ nigdy jeszcze nie grałem o medale. Atmosfera na hali robi swoje, kibice i ich doping niesie. Mimo, że nie trenowałem dużo z chłopakami, bp miałem z zespołem trzy treningi, dotarłem do drużyny w czwartek wieczorem, to po portu przy takiej atmosferze chce się grać, chce się pokazać jak najlepiej na boisku.

W tie-breaku po zmianie stron wychodzisz i serwujesz asa, to oznacza, że zachowałeś spokój. Tym spokojem wygrałeś?
– Spokój w tej drużynie dają Julien Lyneel, czy Lukas Kampa. Chłopaki robią wielką robotę. Mam porównanie jak to wygląda w drużynach z dołu tabeli, to zupełnie nie ma porównania. Naprawdę doświadczeni zawodnicy, reprezentanci kraju robią różnicę. A to, że zaserwowałem asa, to też zasługa całego zespołu.

Zostaniesz zapamiętany również po ostatniej akcji – efektownym, pojedynczym bloku.
– Takie jest moje zadanie, żeby skakać na środku. Akurat trafiłem w moment i zakończyliśmy mecz blokiem.

Jak zareagowałeś na propozycję transferu do Jastrzębia? Spodziewałeś się, że to właśnie Twoja osoba będzie brana pod uwagę?
– Naprawdę byłem bardzo zaskoczony jak się dowiedziałem. Miałem wcześniej jakieś przesłanki od swojego menagera, że może być taka sytuacja. Jednak jak zobaczyłem Grześka Kosoka na boisku w poprzednim meczu, to stwierdziłem, że już po wszystkim. Następnego dnia okazało się, że stan Grześka jest poważny i nie będzie mógł zagrać już w tym sezonie. Nie zastanawiałem się nad decyzją, bo taka okazja nie zdarza się często.

Jakie odczucia miałeś – strach, euforia? Jak wspomniałeś to pierwsza okazja by grać o wielkie cele.
– Nie nazwałbym tego ani strachem, ani euforią. Przyjąłem propozycję ze spokojem. Wiedziałem, że nie jestem w ciągłym treningu siatkarskim, jednak fizycznie cały czas pracowałem nad sobą, więc przyjąłem ze spokojem tę decyzję.

Niedawny transfer medyczny Macieja Muzaja do ONICO odbił się wielkim echem w środowisku i wśród kibiców. Czy w związku z tym nie miałeś dylematu co do swojej decyzji?
– Nie. Myślę, że każdy ma swoje zdanie na ten temat. Jeden transfer tu nic nie zmieni. Takie mamy prawo, klub z Jastrzębia skorzystał z niego, a ja nie mam zamiaru się nad tym zastanawiać. Taka jest moja praca, ja chce się pokazywać i jak najlepiej grać.

Co Tobie da ten krótki czas spędzony w Jastrzębiu?
– Myślę, że zebrane doświadczenie i trenowanie z chłopakami na tym poziomie. Trzeba tylko czerpać z takich momentów i wyciągać z takich okazji jak najwięcej.

Pojawiły się już głosy, że możesz w jastrzębskim klubie zagościć na dłużej, na kolejny sezon?
– Na razie jestem na transferze medycznym.

Rozmawiała: Ludmiła Kamer/ fot. Kowolik, PlusLiga