Gruszka: różnicę może zrobić Misiek

O Igrzyskach Olimpijskich i polskiej drużynie rozmawialiśmy z byłym reprezentantem Polski, olimpijczykiem, a obecnie trenerem PlusLigowego beniaminka z Katowic, Piotrem Gruszką.

Liga Światowa potraktowana jako etap przygotowań do IO. Możemy być rozczarowani wynikami, czy nie ma czym się niepokoić?
– Rzeczywiście to był etap przygotowań, bo wiadomo, że dla wszystkich poza Serbią, imprezą docelową są Igrzyska. Jednak “światówka”, to turniej gdzie zawsze warto walczyć o zwycięstwo, ponieważ to jest prestiżowa impreza. Do IO zostało tylko trzy tygodnie, a mnie najbardziej brakuje tego, że w Krakowie zagraliśmy tylko dwa mecze. Te mecze nie dały nam za bardzo odpowiedzi w jakim momencie przygotowań obecnie jesteśmy.

Liczymy, że nasza reprezentacja wskoczy na taki poziom, by w Brazylii zawalczyć o medale. Wspomniał Pan, że zostały tylko trzy tygodnie, czy czasu wystarczy by taki właśnie poziom osiągnąć?
– To nie jest dużo czasu. Co innego gdyby to były trzy tygodnie grania meczów sparingowych, a wiemy, że tak nie będzie. Odejmijmy czas na ślubowanie, na przelot, na aklimatyzację, na miejscu zawsze dostęp do hali jest nieco ograniczony. Także ja dobrze policzymy, to zostanie może dwa tygodnie na trening. To na pewno nie jest dużo. Zostaje nam wierzyć, że trenerzy, którzy przygotowują zespół, cały sztab i chłopaki czują, że tego czasu wystarczy, że mimo braku awansu do półfinału LŚ czują, że gra wygląda lepiej i oni czują się lepiej. Dla nich ten obraz jest dużo ważniejszy niż to co my widzimy z boku poprzez wyniki. My nie potrafimy w tej chwili ocenić jak będzie, bo wyniki w Final Six nie pokazały tego.

Może Pan wskazać elementy w naszej grze, które funkcjonują dobrze i takie nad którymi szczególnie musimy jeszcze popracować?
– Siatkówka jest takim sportem, że zawsze jest coś do poprawy. Mnie osobiście trochę niepokoi, że zarys szóstki jakiś mieliśmy, a te ostatnie mecze pokazały, że nie wiemy jaka ta szóstka będzie. Mówimy o chłopakach, którzy wracają i potrzebują gry, jak Kurek, Nowakowski, czy Mika, a w tych meczach nie mieliśmy za dużo okazji by ich oglądać na boisku. Obawiam się, że tych meczów może nam po drodze gdzieś zabraknąć. Oczywiście nie wyobrażam sobie, że nie wyjdziemy z grupy na IO, ale patrząc na to z kim będziemy się mogli później spotkać, to bardzo ważna jest wysoka pozycja w grupie. Wydaje mi się, że nie chcielibyśmy od razu trafić przede wszystkim na Brazylię. Ona będzie bardzo mocna i to nie tylko dlatego, że będzie grała u siebie, ale przede wszystkim pokazują to grą.

W składzie na IO zabrakło tego najbardziej doświadczonego, Marcina Możdżonka. Może się Pan odnieść do tej decyzji, która wywołała wiele kontrowersji?
– Tu trener decyduje. My nie widzimy co się dzieje poza meczami, na treningach, zgrupowaniu. Oczywiście Marcin ze swoim doświadczeniem, a przede wszystkim z blokiem na pewno by się przydał. Jednak to jest decyzja trenera i sztabu. Na pewno kontrowersje wywołuje też to, że na wszystkie imprezy jeździ się w czternastu, a tu nagle na IO jedzie dwunastka. Mnie jest szkoda Marcina, ponieważ grałem z nim na wielu imprezach i wiem jak bardzo potrafił pomóc zespołowi. Człowiek, który w tym sensie na pewno zasługiwał na wyjazd. Musimy jednak wierzyć, że ten skład, który wylatuje do Rio jest najlepszy i będziemy im kibicować.

Widzi Pan w naszej drużynie lidera, który pokieruje zespołem i będzie w stanie udźwignąć trudy olimpijskiego turnieju?
– Mam nadzieję, że będąc tam na miejscu, chłopaki nie zderzą się z tą euforią olimpijską. Kiedy zobaczysz wszystkich sportowców, których znasz tylko z telewizji, kiedy żyje się w wiosce, to łatwo popaść właśnie w taką euforię. Rozmawiałem nawet na ten temat ze Stephanem Antigą, który potwierdził, że będą o tym rozmawiać, by tam na miejscu utrzymać koncentrację i skupić się tylko na grze. Jeżeli zaś chodzi o lidera nie sportowego, a mentalnego, to zdecydowanie uważam, że takim jest Michał Kubiak.

Tylko czy to się ze sobą nie wiąże? Mentor, który stoi w kwadracie, traci w jakimś stopniu zaufanie kolegów.
– Oczywiście, nie wystarczy pomagać tylko z zewnątrz, sportowo też trzeba coś wnieść do zespołu. Czasami oczywiście są ludzie, którzy powiedzą jedno słowo i to wystarczy, by zespół funkcjonował. Ja uważam, że różnicę na tych Igrzyskach może nam zrobić Misiek. Oczywiście życzę każdemu by grał dobrze, ale jeżeli ktoś ma zrobić więcej, to będzie to Misiek Kubiak, który moim zdaniem chociażby się w Berlinie swoim uporem i stanowczością wygrywał.

Droga do Rio de Janeiro była dla nas bardzo długa. Czy nasza nieco niższa obecnie forma nie jest następstwem właśnie tych dodatkowych meczów jakie musieliśmy rozegrać?
– Coś w tym może być. Jako mistrzowie świata rozegraliśmy najwięcej meczów, by znaleźć się na IO. Na pewno byli chłopcy zmęczeni, dużo meczów i może lekki przesyt grania spowodował późniejsze urazy. Trzeba było poświęcić czas na leczenie. Ale niestety coś za coś.

Jakie podium by Pan obstawił na IO?
– Brazylia, ona będzie naprawdę mocna. Siatkówkę znamy i wiemy, że pretendentów do medali jest dużo. Jest Francja, na pewno Amerykanie będą bardzo mocni. Pomimo wszystko mocna będzie też Rosja.

No właśnie, Rosja “odpali”? Oni jakoś bardzo nie żałowali, że nie awansowali do Final Six Ligi Światowej. Nawet mówili, że przez to będą mieli czas na regularny trening i skupienie się tylko na Igrzyskach.
– Myślę, że coś w tym może być. Nie przejmowali się przygotowaniami do meczów w Krakowie, skupili się wyłącznie na Igrzyskach. Przez to nie mają jakiś wątpliwości, niewyjaśnionych odpowiedzi na pytania, które my sobie zadajemy, bo tak naprawdę po tych dwóch meczach jakie zagraliśmy w Krakowie nadal nic nie wiemy. Na pewno Rosjanie będą groźnym rywalem. W Rio będzie sześć, czy siedem zespołów, które stać na medal. Mam nadzieję i życzę, by Polska znalazła swoje miejsce na podium. Jednak by tak się stało, musi wszystko w odpowiednim momencie “zatrybić”.

Rozmawiała: Ludmiła Kamer