Magiera: Rozliczajmy Antigę z wyników, a nie ze słów

O naszej reprezentacji siatkarzy porozmawialiśmy sobie z Markiem Magierą, dziennikarzem Polsatu Sport.

L.K. – Możdżonek nie jedzie do Rio. Rozumie Pan decyzję trenera Antigi? Jaka jest przewaga młodego Bieńka, czy wracającego po kontuzji Nowakowskiego nad doświadczonym, dobrze blokującym Możdżonkiem?

M.M. – Dla mnie to decyzja mocno kontrowersyjna. Wiadomo było, że z czwórki środkowych jeden będzie musiał odpaść. Odpadł Marcin. Decyzję podjął trener, nikt inny. Nie chcę tutaj wnikać w szczegóły tej decyzji, bo ta zawsze należy do szkoleniowca, ja chciałbym tylko zapytać o jedną rzecz. Jeśli Final Six w Krakowie miał ostatecznie zadecydować o olimpijskich nominacjach, to dlaczego ani jeden raz nie zobaczyliśmy Marcina na boisku?

Liga Światowa była poświęcona przygotowaniom do Igrzysk Olimpijskich. Czy wobec tego widoczny był progres między meczami grupowymi, a tymi w Final Six?

– Do Igrzysk jest jeszcze sporo czasu, na szczęście, bo my w Lidze Światowej wypadliśmy generalnie słabo i na tej podstawie trudno o optymizm, ale… zaczekajmy. Na docelowe imprezy, kiedy był oczywiście czas, byliśmy przygotowani dobrze i trzeba wierzyć, że tym razem będzie podobnie. Natomiast na dystansie tych sześciu tygodni z Ligą Światową jakiegoś wyraźnego progresu nie było widać.

Siatkarze, którym obecnie potrzeba właśnie dużo grania, nie mieli wielu okazji by pokazać się w Krakowie. Będzie brakowało tego ogrania, tych dodatkowych dwóch meczów Final Six, które uciekły?

– Tak, podzielam opinię, że nam brakuje gry. Te dwa mecze, niezależnie od wyników byłyby cennym doświadczeniem.

Kto jest naszym pierwszym atakującym, rozgrywającym? Czy w ogóle mamy pierwszą szóstkę?

– A to akurat nie jest trudne pytanie, bo jeśli wszyscy będą zdrowi to będziemy grać z Łomaczem, Kurkiem, Kłosem, Kubiakiem, Miką i Zatorskim. Jeden znak zapytania trzeba postawić między Nowakowskim i Bieńkiem. Szkoda jedynie, że w całej Lidze Światowej nie mogliśmy normalnie tym składem grać, tak jak od początku swoimi szóstkami grają Brazylijczycy, Francuzi, Włosi, czy Amerykanie.

Co się stało z naszą drużyną? Gdzie się podziała mentalność wojowników, wzajemne zaufanie, boiskowa chemia?

– To pytanie do trenera, albo do zawodników, nie do mnie. Ja nie potrafię na nie odpowiedzieć.

Trener Antiga uspokaja, że do IO jest wystarczająco dużo czasu i zespół będzie prezentował dobrą grę. Wierzy Pan tym słowom?

– Ktoś mądry kiedyś powiedział, że najlepszym i w sumie jedynym adwokatem trenera jest wynik. I rozliczajmy Antigę z wyników, a nie ze słów.

Czy nie jest tak, że w tej chwili odpokutowujemy długą i męcząca drogę awansu na IO?

– Nie sądzę, żeby tak było. Francuzi też idą tą drogą i nie narzekają. Grają, dobrze się przy tym bawią. Ja wiem, że im jest prościej, bo siatkówka we Francji to sport numer pięć, czy sześć i nie ma takiego zainteresowania jak w Polsce, ale jadą na tym samym wózku co my, odnoszę wrażenie, że jadą trochę szybciej od nas.

Na IO oczekujemy sukcesu, najlepiej medalu. Patrząc na skład i obecną formę, czy te oczekiwania nie są zbyt wygórowane?

– Ja niczego nie oczekuję. Cztery lata temu miałem wielkie oczekiwania, a skończyło się wielkim niedosytem, chociaż bardziej pasowałoby tutaj inne słowo charakteryzujące dość duże zdenerwowanie, będące dość mocnym i ostrym zamiennikiem tego słowa. Pamiętam to uczucie do dzisiaj i nie chcę już przeżywać czegoś podobnego, dlatego na nic się nie nastawiam. Jeśli zawodnicy nastawiają się na walkę o medal, czy nawet o złoto, to… dobrze. Dla mnie osobiście przejście ćwierćfinału i awans do najlepszej czwórki będzie dużym osiągnięciem.

W grupie zagramy z Argentyną, Rosją, Iranem, Kubą i Egiptem. Czego można się spodziewać po ich grze? Na którym miejscu awansujemy dalej (bo nie wyobrażam sobie, że będzie inaczej)?

– To nie będą łatwe mecze. Przypomnijmy sobie tokijską kwalifikację i nerwy chociażby w meczu z Kanadą. No ale do ćwierćfinału Igrzysk awansujemy, z którego miejsca nie wiem, najlepiej byłoby wyjść z pierwszego, bo to zawsze nobilitacja. Z drugiej strony patrząc na to z kim zagramy w ćwierćfinale, a do wyboru będziemy mieć Francję, USA, Brazylię i Włochy, to w sumie chyba nie ma to wielkiego znaczenia…

 

Rozmawiała: Ludmiła Kamer

Fot. polsatsport.pl