Popiwczak: przeżyłem tutaj niezłą “śmietankę” europejską

Jakub Popiwczak grający na pozycji libero rozpoczął w barwach Jastrzębskiego Węgla piąty sezon. Oto co powiedział po łatwej wygranej z BBTSem.

Ty w Jastrzębskim to jak weteran. Niby młody wiekiem, a kilka gwiazd za Twoich czasów już się “przetoczyło” przez ten klub. Co powiesz o teami jaki tworzycie w tym sezonie?

– Na pewno jest mi nieco łatwiej, bo już przeżyłem tutaj niezłą “śmietankę” europejską (śmiech) – Michał Masny, Łasko, Kubiak, Zbyszek Bartman. Dlatego chyba teraz jest mi się łatwiej dostosować do tych nowych twarzy, które przybywają do Jastrzębia. W tym roku na prawdę mamy fajny zespół. Ekipa jest kapitalna, atmosfera super, a do tego jak jeszcze są zwycięstwa, to już w ogóle jest super.

Łatwy mecz i łatwe zwycięstwo z Bielskiem. Zaskoczony jesteś, że aż tak łatwe?

– Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się takiego meczu. Graliśmy z nimi chyba trzy razy w okresie przygotowawczym i zawsze te mecze były ciężkie i długie. Fakt, że wtedy też wygrywaliśmy, ale jednak były to trudne wygrane. Potwierdza się to, że sparingi to co innego niż liga. Na pewno oczekiwaliśmy jednak cięższego meczu, szczególnie po wygranej bielszczan z Radomiem. Wiedzieliśmy, że do nas przyjadą podbudowani tym zwycięstwem i pewni siebie. My jednak nie pozwoliliśmy im dojść do głosu w żadnym z setów. Kontrolowaliśmy grę.

Przewagę mieliście w każdym elemencie. Jesteś w stanie powiedzieć jaki element tak naprawdę ustawił Waszą grę?

– Myślę, że zagrywka na pewno, od niej wszystko się zaczyna. W tym meczu Maciek Muzaj szalał, ale też nie lekceważyłbym innych elementów, jak na przykład blok, w którym też się spisywaliśmy znakomicie. Ja się cieszę, że mamy trzy punkty, bo to najważniejsze.

Zaczynacie ligę od nieco słabszych drużyn, na których zdobywacie punkty, a jednocześnie możecie się zgrywać w warunkach meczowych. To zaowocuje w meczach z mocarzami ligi?

– Poprzedni sezon, z tego co pamiętam, zaczęliśmy chyba od pięciu tie-breaków. Punkty były gubione, a pod koniec sezonu trochę było tego szkoda. Teraz zdobywamy punkty na tych zespołach niby słabszych i to jest najwazniejsze. Jesteśmy takim zespołem, który aspiruje do grania o miejsca 4-5. Dlatego musimy szczególną uwagę przykładać do meczów z przeciwnikami równorzędnymi, nie gubić z nimi punktów. Jeżeli zaś uda się ugrać jakieś punkty z górą tabeli, czyli teoretycznie z Kędzierzynem, Rzeszowem, Bełchatowem, to będzie na plus i będziemy szczęśliwi.

Kolejny mecz gracie w Kielcach. Jedziecie po punkty, których rywal łatwo nie będzie chciał oddać.

– Teren w Radomiu jest rzeczywiście trudny, nam się udało w ostatnich trzech latach wygrać tam chyba tylko raz. Kielce tam wygrały. Także na pewno nie będzie to łatwy rywal. Chociaż Bielsko też pokonało Radom, a tutaj nie pograli… Znamy swoją siłę, podejdziemy z respektem, nie lekceważąc przeciwnika i będziemy chcieli wywieźć trzy punkty.

Na koniec muszę zapytać o zmiany w lidze. Co sądzisz o przerwie dziesięciominutowej po drugim secie?

– Hmm, na pewno jest to zrobione pod wymogi telewizji, kibice w hali mogą wtedy też podejść i nabyć jakieś klubowe pamiątki i gadżety. Ja to rozumiem. Do tej pory jakoś nie mieliśmy problemu z tym, że ta przerwa wybija nas z rytmu, ale cały czas też nad tym pracujemy, aby po tej przerwie wejść dobrze w grę. Trener zwraca nam uwagę na to, że na trzeciego seta musimy wyjść skupieni, ze zresetowaną głową, tak jakbyśmy zaczynali dopiero mecz.

Jednocześnie zniknęły przerwy techniczne.

– Szczerze, to ja się czuję bardzo dobrze bez czasów technicznych. Zredukowali je do zera i chyba dobrze. Było tych wszystkich przerw za dużo.

 

 

Rozmawiała: Ludmiła Kamer