Przystanek Skra. Bieniek wraca do kraju.

Mateusza Bieńka nie trzeba przedstawiać siatkarskim kibicom. Reprezentacyjny środkowy wraca z ziemi włoskiej do Polski, a dokładnie zamelduje się w Bełchatowie.

Bieniek poprzedni sezon spędził w drużynie z włoskiego i światowego topu, Cucine Lube Civitanova, z którą zdobył klubowe mistrzostwo świata i Puchar Włoch. Po bogatym w sukcesy sezonie w Cucine Lube Bieniek zmieni barwy klubowe. Na zasadzie rocznego wypożyczenia zasili PGE Skrę Bełchatów, czyli najbardziej utytułowany klub siatkarski w XXI wieku w Polsce. – Mam nadzieję, że zdobędziemy jak najwięcej sukcesów i zdobędziemy mistrzostwo Polski. To będzie cel zarówno mój, jak i drużyny. Mamy sporo czasu na przygotowanie do sezonu i liczę na to, że wspólnie będziemy po tym sezonie cieszyć się z sukcesów w kraju i Europie – mówi Mateusz Bieniek.

Cieszę się, że w roku olimpijskim stworzyła się taka przestrzeń i biorąc pod uwagę, że łącznie z europejskimi pucharami w przyszłym sezonie będziemy mieli do rozegrania 50 spotkań, wzmacniamy skład. Kiedy odbyłem pierwszą rozmowę z Mateuszem, to on sam stwierdził, że chciałby jak najlepiej przygotować się pod kątem igrzysk i widziałby możliwość wypożyczenia. Doszedł do porozumienia ze swoim pracodawcą i cieszę się, że go zakontraktowaliśmy. To ogromne wzmocnienie dla PGE Skry nie tylko pod względem sportowym, ale Mateusz to dobry duch drużyny. Wierzę, że będziemy mieli z niego wiele pociechy i przyczyni się do przyszłych sukcesów PGE Skry nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Jednocześnie pracując ze sztabem naszego klubu na czele z trenerem Michałem Mieszko Gogolem będzie znakomicie przygotowany do igrzysk i stworzymy podwaliny pod sukces reprezentacji Polski i, mam nadzieję, złoty medal w Tokio – mówi Konrad Piechocki, prezes zarządu KPS Skra Bełchatów S.A.

A oto krótka rozmowa z nowym środkowym PGE Skry Bełchatów:
Dlaczego zdecydowałeś się jednak na wypożyczenie?
– We Włoszech sytuacja gospodarcza czy ekonomiczna w klubach jest trudna. Wiele zespołów ma problemy finansowe, a ja też chciałem coś zmienić. Przełożone zostały igrzyska olimpijskie, a ja chciałbym grać jeszcze bardziej regularnie. A w związku z tym, co powiedziałem wcześniej, razem z klubem poszliśmy sobie nawzajem na rękę.

Nie jest tajemnicą, że igrzyska mają dla ciebie duże znaczenie…
– Na pewno igrzyska były i są dla mnie priorytetem. Mam nadzieję, że uda mi się rozegrać dobry sezon, a ja dam trenerowi Vitalowi Heynenowi odpowiednio dużo argumentów, by pojechać do Tokio.

Smak mistrzostwa Polski już znasz, ale nie wiesz, jak złoto smakuje w Bełchatowie…
– Dokładnie. Celem na pewno będzie mistrzostwo i Puchar Polski. Bełchatów zawsze gra o najwyższe cele i ze mną w składzie też tak będzie. Z Grupą Azoty ZAKSA dwukrotnie udało nam się zdobyć mistrzostwo, ale raz je też przegraliśmy – właśnie z PGE Skrą, co doskonale pamiętam. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie wszyscy będziemy cieszyć się z kolejnego złota.

Na razie twoja kariera rozwija się książkowo. W wieku 26 lat masz w swoim CV dwa wielkie kluby, piękne sukcesy reprezentacyjne, a teraz czekają cię kolejne wyzwania w kolejnej wielkiej marce.
– Nie traktuję transferu do PGE Skry jako kroku w tył. Odchodzę ze świetnego klubu do świetnego klubu i mam nadzieję, że kolejne sukcesy przed nami. Wydaje mi się, że zawsze wybierałem mądrze i mam nadzieję, że jeszcze parę mądrych decyzji przede mną.

Źródło: PGE Skra Bełchatów/własne