Drzyzga: Takie końcówki budują

Reprezentacyjny rozgrywający Fabian Drzyzga w krótkim komentarzu po pierwszym meczu z Iranem.

Pierwszy oficjalny mecz reprezentacji w tej hali. Sprawdziła się?

– Hala jak hala, ta nie przyniosła pecha, bo mecz wygrany. Dobrze się w niej gra, jednak trochę za mocno klimatyzacja działała. Mam nadzieję, że na drugi mecz coś z tym zrobimy. Może będzie troszkę za gorąco, ale nam na pewno lepiej się gra jak nic nie przeszkadza.

Mecz wydawało się, że szedł na 3:0, jednak Iran urwał seta. Co się stało w tym trzecim secie?

– Nie patrzyłem w statystyki i nie potrafię dokładnie tego zanalizować. Tak na szybko, to siadło nam nieco przyjęcie i nasza zagrywka wyglądała bardzo słabo. To były na pewno dwa elementy, które zawiodły w tamtym momencie.

Trener Iranu wprowadził kilka zmian, które odbudowały ich grę.

– Tak, szczególnie wejście Mahmoudiego dużo zmieniło. On z rozgrywającym grają bardzo szybko i potrzebowaliśmy trochę czasu żeby dostosować się do tych piłek. Na szczęście im dalej w las, tym lepiej wyglądała nasza gra pod względem bloku. Bardzo się cieszymy, że wygraliśmy. Fajnie, że wygraliśmy tą zaciętą końcówkę czwartego seta. Co prawda na własne życzenie była to zacięta walka, ale najważniejsze, że wygrana przez nas. Takie końcówki na pewno budują, morale idą w górę.

Pojawiło się też sporo zepsutych zagrywek. Może to niepokoić?

– Nie, to jest rzecz normalna w siatkówce. Jest czas, że wszystkie serwisy wychodzą, a są dni, że popełnia się błędy. Musimy bardziej balansować tym, ale nie ma sensu się rozwodzić nad tym, czy było źle czy dobrze.

Styl gry Rosji i Iranu zupełnie odmienny, ale poradziliście sobie z nim w podobny sposób – większość meczu mieliście pod kontrolą.

– Myślę, że tak. Na pewno było kilka piłek, które nie powinny wpaść, a wpadły. Zawodnicy z Iranu momentami też bardzo dobrze zagrywali. Graliśmy trochę elektrycznie, zbyt nerwowo. Mając cztery punkty przewagi chcieliśmy chyba za szybko skończyć ten mecz i to był nasz podstawowy błąd.

 

 

 Po pierwszym meczu z Iranem, w Częstochowie rozmawiała: Ludmiła Kamer