Każdy skupiał się na swoim elemencie, czyli biało-czerwoni grają na dwóch libero

Polacy zainkasowali wczoraj trzy punkty, jednak ich awans do Final Six wciąż jest niepewny: –Nadal jesteśmy w grze, myślę, że jutro będziemy grali równie dobrze – do niedzieli będziemy czekać na to, co się wydarzy. Los niestety nie będzie w naszych rękach, a w rękach Włochów i Brazylijczyków.  – Powiedział po meczu Krzysztof Ignaczak.

Podczas wczorajszego wieczoru nie zabrakło również emocji: – Emocje są zawsze, w każdym meczu – to jest element gry. Dzisiaj może trochę zaiskrzyło pod siatką, ale z mojej strony było to zagranie taktyczne.  Krzyczałem do nich trochę po arabsku, ale chyba nie zrozumieli, bo znam tylko z filmów (śmiech). Wcześniej miałem spinki z Felipe i wiedziałem, że to w pewnym momencie, może wyprowadzić kogoś z równowagi – ja jestem oazą spokoju. Wiedziałem, że może to zadziałać na kolegę po drugiej stronie i tylko, dlatego podbiegłem – pokazywał za dużo różnych dziwnych gestów w stronę moich kolegów. – Dodał Ignaczak.

Wczoraj zagraliśmy również na dwóch libero, jak to wyglądało z perspektywy boiska: – Kiedy psujemy zagrywkę, ja tylko biegam.  Czekam na tę swoją jedną jedyną szansę. Muszę złapać piłkę – to jest trochę dziwne uczucie. W tym meczu złapaliśmy swój rytm. To, co Iran grał u siebie – co prawda mecze widziałem w telewizji, ale widać, że ten zespół naprawdę świetnie broni. Prócz obron, mieli sporo szczęścia w kontratakach i dlatego wygrali tego pierwszego seta. Cieszymy się, że wytrwałością pokonaliśmy wszystkie przeciwności losu. Miejmy nadzieję, że Włosi po tym słabym spotkaniu się pozbierają – a wiem, że stać ich na zdecydowanie lepszą grę.  – Zakończył „Igła”.

 

Paweł Zatorski po meczu nie ukrywał, że gra na dwóch libero w cale nie jest taka prosta: – Nie jest łatwo grać na dwóch libero, robi się dużo przebiegów – jedyny plus to, to, że się mocno dogrzaliśmy. Możemy skupić się na tym elemencie, który został nam przydzielony – i to właśnie zafunkcjonowało dzisiaj.  W przeszłości miałem okazje grać już takie pojedyncze mecze na dwóch libero – może nie były one tak ważne jak ten dzisiejszy.

Polacy przegrali pierwszą partię, jednak nie złożyli broni i kolejne sety należały już do nich: –Przeciwstawiliśmy się Irańczykom tym, co oni nam zrobili w Iranie, czyli wytrzymaliśmy początki setów – widać, że w późniejszych fazach nie gra się im tak łatwo. Kiedy nie mają przewagi kilku punktów, już nie są drużyną, której wszystko wychodzi. Zaczynają mylić się w przyjęciu. Ich rozgrywający, który jest fenomenalnym graczem, nie potrafi z czwartego, piątego metra rozegrać piłki. Zaczynają się małe zgrzyty w zespole – my to wykorzystaliśmy.  Czekamy na niedzielę, sami zgotowaliśmy sobie taki los, że nie od nas wszystko zależy. Liczymy na to, ze jutro padnie podobny wynik, ale wiemy, że nie będzie łatwo – Irańczycy na pewno się nie poddadzą.

W ERGO Arenie biało-czerwony wspierali kibice, którzy nie zawiedli: – Z pomocą kibiców potrafimy się podnieść po przegranym secie, z dnia na dzień nie zapomina się jak grać w siatkówkę – mam nadzieję, że nie zapomnimy również do jutra i pokażemy się z najlepszej strony.  – Zakończył Zatorski. 

 

Zebrała: Agnieszka Wencel